Jazz – mężczyzna kontrastowy

     W ramach ekskluzywnej linii La Collection marka Yves Saint Laurent postanowiła przypomnieć miłośnikom perfum swoje wielkie klasyki w odświeżonej odsłonie. W ofercie znalazły się cztery męskie pachnidła: YSL pour homme, M7 Oud Absolu, Rive Gauche pour homme i Jazz. Dziś kilka słów o tym ostatnim. W założeniu kompozycja ta odzwierciedlać ma złożony charakter męskiej natury. Jej paradoksalność i kontrastowość, które odnajdziemy także w tytułowej muzyce. Z jednej strony mamy więc siłę i męskość, a z drugiej inteligencję i wysmakowany gust. Ale jak przełożyć tego typu koncepcję na język perfum? I czy w ogóle jest to możliwe? A także czy obecna wersja Jazz przypomina jeszcze oryginał? Przekonajcie się sami czytając dzisiejszą recenzję.

Jazz.jpg

     Oryginalny Jazz powstał w 1988. Był zapachem aromatycznym i złożonym o przyprawowo-drzewnym charakterze. Bardzo udanym przedstawicielem rodziny fougère. Jak na tym tle wypada obecna wersja? Zapach rozpoczyna się mieszanką ziół i przypraw. Jest męski i energetyczny. A także lekki i jasny. Momentami wręcz musujący. Czuć wyraźną cytrusową nutę.  Po części jest to sprawka kolendry. To również ona odpowiedzialna jest za przyprawową stronę otwarcia recenzowanych dziś perfum. Nie mam też wątpliwości co do obecności w głowie Jazz (nie wymienionej w oficjalnym spisie nut) lawendy. Stanowi ona oczywiste nawiązanie do tradycji fougère. Za jej sprawą kompozycja przybiera bardziej eleganckiego charakteru. Jednocześnie staje się ostrzejsza, a sama lawenda sprawia tu wrażenie lekko przykurzonej. Nie jest to jednak minus. Już z początku czuć także pewną słodycz, którą określiłbym jako korzenną. Konkretniejszą formę przybierze ona jednak dopiero w sercu zapachu.

Jazz 3.jpg

     Środkowa faza Jazz jest już zauważalnie różna od swojej poprzedniczki. Męski charakter podtrzymany został w niej za sprawą geranium. To zapewne za jego sprawą momentami perfumy te robią się nieprzyjemnie ostre i drapiące. Aby zbalansować to wrażenie w skład wkomponowano więc arcydzięgiel. I to właśnie on odpowiedzialny jest za wspomnianą już przeze mnie słodycz prezentowanej dziś kompozycji. Wygładza ostre krawędzie zapachu i nadaje mu zmysłowości. W zasadzie jest on dla mnie kluczową nutą Jazz i to wokół niego zbudowana jest ta kompozycja. Bardziej zielone i drzewne akcenty to z kolei zasługa cyprysa. W bazie główną rolę odgrywa natomiast paczula. To ona odpowiedzialna jest za pojawiające się na tym etapie zapachu skórzane akcenty. Wspólnie ze wspomnianym już dzięglem wpływa ona także na bardziej zwierzęcy charakter recenzowanych dziś perfum. Bardzo ważną funkcję w ostatniej fazie Jazz pełni również mech dębowy. Podtrzymuje męski charakter zapachu. Obok lawendy jest on też kolejnym nawiązaniem do grupy fougère. Wspólnie z sandałowcem buduje natomiast drzewny szkielet kompozycji, na którym osadzone są pozostałe nuty, w szczególności zaś właśnie dzięgiel i lawenda.

     Już w niewielkiej ilości Jazz cechuje się bardzo wyrazistą projekcją. Ale tylko przez pierwszą godzinę. Po tym czasie kompozycja wyraźnie cichnie. Staje się bliskoskórna i dyskretna. Zmiana jest ewidentna. I nawet obfitsza aplikacja niewiele tu pomaga. Trwałość tych perfum kształtuje się zaś na przyzwoitym poziomie. Jazz występuje pod postacią wody toaletowej i utrzymuje się na ciele przez około 5-7 godzin.

Jazz 1.jpg

     Flakony wszystkich czterech perfum tworzących męską frakcję La Collection mają dość zbliżony wygląd. Wykonane są z przezroczystego szkła i obudowane czarnym plastikiem, tak iż tylko dolna część buteleczki jest widoczna. Przynajmniej wiadomo kiedy zbliżamy się do dna. Uwagę zwraca również umocowana pod kątem 45 stopni w stosunku do podstawy flakonu zatyczka. Takie ustawienie ma w sobie coś zadziornego. Niestety jest ona nieco zbyt luźno zamontowana, przez co rusza się na boki. Natomiast wypisana wielkimi literami na froncie etykiety nazwa tych perfum sprawia, że z całej  La Collection to właśnie bohater dzisiejszej recenzji przyciąga najwięcej spojrzeń.

     Podsumowując, Jazz to całkiem udane męskie pachnidło. Lekkie i niezobowiązujące. Swoim stylem nawiązuje zarówno do oryginału jak i do całej tradycji zapachów fougère. Nie da się w nim nie zauważyć pewnych retro akcentów. W zestawieniu z protoplastą obecne wcielenie Jazz zostało jednak uproszczone i zyskało lżejszy charakter. Wciąż jest to jednak kompozycja podobna. I męska. Ze względu na łagodniejszy charakter dobrze sprawdzi się zaś jako perfumy do biura. Swojemu użytkownikowi podaruje uczucie komfortu i dyskretnej elegancji. Przygotowując dzisiejszą recenzję natrafiłem też na liczne informacje wskazujące na podobieństwo Jazz do Tsar od Van Cleef & Arpels. Chyba trzeba więc będzie poznać i dzieło Philippe’a Bousseton’a.

Jazz
Główne nuty: Arcydzięgiel, Lawenda.
Autor: Brak danych.
Rok produkcji: 2011.
Moja opinia:  Warto poznać. (5/7)

Jazz 2.png