Contradiction for Men – kłótnia w rodzinie

Jeśli chodzi o perfumy marki Calvin Klein, to nie wiem czy lubię je nosić, ale na pewno lubię je recenzować. Bez względu na to czy zapach mi się podoba czy nie, zawsze jakoś dobrze mi się o nich pisze. Dlatego też dziś na bloga trafia wpis poświęcony Contradiction for Men. Kompozycji stworzonej w 1999 roku przez Carlos’a Benaim’a i Pierre’a Wargnye’a. Mnie zaś najbardziej zaintrygowała jej nazwa. Z jakiego rodzaju przeciwieństwami będziemy tu mieli do czynienia? Z jednej strony zapach określany jest jako orientalno-drzewny. A z drugiej? Przekonajcie się sami czytając całą niniejszą recenzję.

Contradiction for Men.jpeg

Początek opisywanych perfum jest cierpki i świeży. W tej kolejności. Czuć w nim cytrusową gorycz i kwaskowość. Obecną tu przede wszystkim za sprawą limonki. To ona definiuje pierwszą fazę Contradiction for Men. Choć towarzyszą jej tu jeszcze klementynka i cytryna. Ale rześka głowa kompozycji zawiera w sobie również pewien ładunek słodyczy. Wynikający po części właśnie z aromatu wspomnianej już limony, a po części z obecności lawendy. Ta ostatnia odpowiada także za nadanie otwarciu nieco bardziej ziołowego charakteru. Podbudowanego jeszcze przy pomocy szałwii. W rezultacie całość nabiera bardziej sportowego charakteru. Zahacza nawet o półkę z zapachami morskimi. Pachnie poprawnie, ale nie wzbudza większych emocji. Choć tak silne zaznaczenie aromatu limonki zasługuje na małe wyróżnienie.

Contradiction for Men.jpeg

Tytułowe przeciwieństwo nieco silniej objawia się w sercu Contradiction. Lekki akord cytrusowo-ziołowy przeplata się w nim bowiem z cięższym wątkiem przyprawowo-drzewnym. Przy czym mam wrażenie, że te dwa tematy nie są tu dla siebie komplementarne, ale próbują się nawzajem zwalczyć. Pojawia się pierwszy zgrzyt. Kompozycji brak bowiem spójności. Czarny pieprz i kardamon nadają jej pikanterii, która dziwnie kontrastuje z lawendowo-limonową słodyczą. Most między tymi nutami stara się natomiast budować kolendra. Przyprawa ta zawiera w sobie wyraźne cytrusowe niuanse i niewątpliwie mogłaby posłużyć do zbalansowania serca Contradiction for Men. Mogłaby, gdyby nie to, że w środkowej fazie tych perfum pojawia się jeszcze gałka muszkatołowa. Przypomina nam ona o orientalnym charakterze opisywanego pachnidła. A także potęguje jego ciężar. Osobiście bardzo lubię woń gałki, ale postrzegam ją jako jesienno-zimową. Tak więc jej obecność w dziele Benaim’a i Wargnye’a uważam za dysonansową. Szczególnie biorąc pod uwagę, co dzieje się w bazie zapachu. A ta, choć drzewna za sprawą wetywerii i sandałowca, to mnie wydaje się przede wszystkim silnie mydlana. Co jest niewątpliwie wynikiem użycia sporej dawki piżma do utrwalenia zapachu na skórze. Niestety, wynik jest taki, że Contradiction, który od początku nie pachniał jakoś wyjątkowo naturalnie, teraz staje się jeszcze bardziej syntetyczny. Jeśli zaś chodzi o wątek drzewny, to podbudowany on został jeszcze drewnem różanym. I faktycznie, wyczuwam tu pewną słodycz, dla mnie ma ona jednak bardziej ambrowy charakter.

Przyjrzyjmy się też jeszcze parametrom użytkowym Contradiction for Men. Czy dzieło Calvin’a Klein’a nadrabia nimi w moich oczach? Niekoniecznie. Choć jeśli chodzi o projekcję, to akurat większych uwag nie mam. Prezentowane perfumy posiadają wyraźny aromat, który przy obfitszej aplikacji wykracza poza obręb naszej strefy osobistej. Mimo chemicznych akcentów nie wywołuje jednak bólu głowy. A to już coś. Mankamentem jest natomiast słaba trwałość zapachu. W moim wypadku było to zaledwie 5-6 godzin. Przypomnę jednak, że mamy tu do czynienia z wodą toaletową.

Contradiction for Men.jpg

Nim przejdziemy do podsumowania, kilka słów o flakonie Contradiction. I muszę przyznać, że nawet mi się on podoba. Jest prosty, ale przy tym ma w sobie coś męskiego. Uwagę zwraca przede wszystkim jego bardzo długa, srebrna zatyczka. Przykrywa ona znakomitą część buteleczki. Widzimy jedynie szklaną podstawę, na której sygnaturową dla amerykańskiej marki czcionką wypisano nazwę kompozycji. Przez fragment ścianki dostrzec można również zamkniętą we flakonie błękitną ciecz. Której kolor niestety przypomina mi o niezbyt naturalnym charakterze zapachu.  

Podobno Contradiction for Men miały być odpowiedzią na Jungle pour Homme. Jednak moim zdaniem porównywanie tych dwóch perfum to obraza dla dzieła Kenzo. Zapach Calvina’a Klein’a jest bowiem płaski i nudny. A przeciwieństwa, na których został zbudowany wypadają naprawdę dysonansowo. Do tego dochodzi zaś syntetyczny charakter kompozycji. Szczególnie ewidentny w jej końcówce. Sam pomysł na te perfumy nie był jednak moim zdaniem zły. Zabrakło jednak dobrego wykonania. Zwróciłem też uwagę na fakt, iż wiele obecnych tu nut naprawdę łatwo wyczuć. Co z jednej strony, w pewnym sensie, potwierdza tylko wspomniany już przeze mnie brak spójności. Z drugiej natomiast może ucieszyć osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z perfumerią. Zresztą sam zapach też wydaje mi się raczej dedykowany dwudziestoparolatkom. Myślę jednak, że nawet gdybym był o 10 lat młodszy, to Contradiction i tak nie zdołałby mnie do siebie przekonać.

Contradiction for Men
Główne nuty: Limonka, Nuty drzewne.
Autor: Carlos Benaim, Pierre Wargnye.
Rok produkcji: 1999.
Moja opinia: Nie polecam. (3/7)