You or Someone Like You – rosa na wzgórzach Hollywood

Choć You or Someone Like You powstały dopiero w 2017 roku, to jednak obecnie zaliczają się do najpopularniejszych perfum w ofercie Etat Libre d’Orange. Nie mogłem więc nie podjąć się ich recenzji. Tym bardziej, że naprawdę zainteresowało mnie czemu zawdzięczają swój sukces. Być może ma to związek z faktem, że powstały we współpracy z Chandler’em Burr’em – amerykańskim dziennikarzem i pisarzem specjalizującym się w temacie perfum. Zresztą sama nazwa zapachu również pochodzi od jednej z nowel Burr’a. Której akcja toczy się w Los Angeles. I to właśnie Miasto Aniołów posłużyło za inspirację do skomponowania You or Someone Like You. Przekonajmy się zatem jak pachnie dzieło ELd’O.

Otwarcie recenzowanych perfum jest niezwykle świeże. A także zauważalnie zielone. Przy czym nie mamy tu do czynienia z ostrą zielenią świeżo skoszonej trawy, a raczej z bardziej subtelnym, choć wyraźnym aromatem łąki o poranku. A porównanie to nie jest przypadkowe. W głowie dzieła Caroline Sabas istotną rolę odgrywają bowiem zioła. W szczególności mięta. To za jej sprawą pierwsza faza kompozycji jest rześka, a zarazem ewidentnie chłodna. W You or Someone Like You odnajduję coś, co kojarzy mi się z pokrytymi rosą roślinami. Coś wodnistego. Ale nie morskiego. To nie ten typ zapachu. Jednocześnie, początek opisywanych perfum rozświetlony został przy pomocy cytrusów. Czuć tu gorzkawą woń grejpfruta oraz cierpki aromat bergamotki. Wspólnie, potęgują one świeżość otwarcia, nadając zarazem całości bardziej radosnego charakteru. Natomiast mentolowy wątek podtrzymywany jest przy pomocy eukaliptusa. Choć za chłodniejszą stronę zapachu odpowiedzialny jest również anyż.

Jeśli chodzi o środkową fazę You or Someone Like You, to pozostaje ona zielona, choć klimat kompozycji nieco się zmienia. Za sprawą liści fiołka oraz liści porzeczki całość nabiera głębi. A my powoli schodzimy ze wspomnianej łąki. Choć nie do końca. W sercu dzieła Caroline Sabas ujawnia się bowiem wątek kwiatowy. Zbudowany przede wszystkim w oparciu o słodki, a zarazem naprawdę lekki aromat róży. Wsparty jeszcze przez jaśminową aromamolekułę Hedione. Muszę jednak zauważyć, że kwiaty nigdy nie wybijają się tutaj na pierwszy plan. Tworzą raczej tło, na którym lśni się chłodna zieleń recenzowanych perfum. Jednocześnie, całość jest niezwykle spójna. Zapach jest harmonijny i bardzo płynnie przechodzi z jednej fazy do drugiej. W swojej bazie nabiera zaś jeszcze trochę więcej słodyczy. Pozostaje jednak ziołowo-miętowy. Z tym, że teraz wrażenie to jest znacznie subtelniejsze. Utrzymany został natomiast jasny charakter kompozycji. W czym pomogło zapewne budujące ostatnią fazę You or Someone Like You białe piżmo. W efekcie końcówka, choć dalej zielona, staje się także nieco bardziej zmysłowa. Czy może raczej romantyczna. W każdym razie jest tu coś pociągającego.

Przekonajmy się teraz jak opisywane dziś pachnidło wypada pod względem swoich parametrów użytkowych. Jeśli chodzi o projekcję, to opisałbym ją jako w normie. Zapach nie jest ani przesadnie intensywny, ani nad wyraz cichy. Przez większość czasu mam świadomość jego obecności na skórze. Dopiero w bazie You or Someone Like You zauważalnie słabnie. A przez jaki czas dzieło Etat Libre d’Orange utrzymuje się na ciele? W moim wypadku było to około 6-7 godzin. Biorąc pod uwagę, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną, taką trwałość uznaję jednak za przeciętną.   

A jak wygląda flakon recenzowanych perfum? Choć co do zasady jest to typowy wzór stosowany przez francuską markę, to jednak pewne elementy nieco go wyróżniają. Sama buteleczka jest jednak klasycznie prostopadłościenna i wykonana z przeźroczystego szkła. Różnice ujawniają się jednak w designie etykiety. Zmienione zostały bowiem kolory rozety. Zamiast czerwieni mamy cieniowany niebieski, a zamiast niebieskiego ciemny granat, również cieniowany. Wygląda to całkiem intrygująco. Całość uzupełniona zaś została przez srebrną zatyczkę.  Przy czym ta jest już typowa dla wszystkich dzieł ELd’O.

Wydaje mi się, że You or Someone Like You to bardzo ciekawy dodatek do kategorii perfum świeżych i zielonych. Ciekawy, ponieważ temat ten został tu przedstawiony w naprawdę oryginalny sposób. Recenzowany zapach posiada bowiem ciepłe, kwiatowe tło. Dzięki czemu jego zieleń ma w sobie coś łagodnego. Przynosi ukojenie. A bijący od dzieła Etat Libre d’Orange chłód jest wyjątkowo przyjemny. Podoba mi się, choć to nie do końca mój klimat. Na uwagę zasługuje też jednak bardzo duża naturalność opisywanej kompozycji. Czuć wysoką jakość wykonania tego pachnidła. W efekcie myślę, że jeśli szukacie dla siebie perfum świeżych, ale nie ofensywnych, a do tego z pewną dozą elegancji, to śmiało mogę polecić Wam You or Someone Like You.   

You or Someone Like You
Główne nuty: Mięta, Nuty Zielone.
Autor: Caroline Sabas.
Rok produkcji: 2017.
Moja opinia: Polecam. (6/7)