Guerlain Homme – gentleman na wakacjach

Bohaterem dzisiejszego wpisu jest Guerlain Homme. Woda perfumowana z 2016 roku. Wcześniej pod tą samą nazwą można było bowiem nabyć wodę toaletową, skomponowaną w roku 2008 przez Sylvaine Delacourte i Thierry’ego Wasser’a. Za obecną wersję odpowiedzialny jest już jednak tylko sam Wasser. To, co nie uległo natomiast zmianie, to główna inspiracja tych perfum. A jest nią pochodzący z Kuby koktajl mojito. Świeży i orzeźwiający, z charakterystycznym słodko-kwaśnym smakiem. Włodarze francuskiej marki postanowili zaś zderzyć jego aromat z akordem zielono-drzewnym. Co z tego wyszło? Przekonajcie się sami czytając całą recenzję Guerlain Homme.   

Guerlain Homme.jpg

Muszę przyznać, że gdy tylko poczułem aromat recenzowanych perfum, od razu wiedziałem, że się polubimy. Tylko co właściwie wywołało to uczucie? Trudno mi dokładnie powiedzieć, ale na pewno niezwykle realistyczne odwzorowanie zapachu wspomnianego już mojito nie pozostało tu bez znaczenia. Kompozycja rozpoczyna się wonną mieszkanką rumu i limony. Jest świeżo i orzeźwiająco, a przy tym nieco słodko. A także egzotycznie. Jednocześnie alkoholowa nuta wcale nie jest ostra. Przeciwnie, głowa Guerlain Homme sprawia wrażenie jakby łagodnej. Popołudniowe słońce oświetla taras, na którym siedzimy leniwie sącząc naszego drinka. Nieco chłodu oraz subtelnej zieleni przydaje natomiast otwarciu pojawiająca się w nim mięta pieprzowa. Dla mnie pozostaje ona jednak nieco w tle tych perfum. Choć jej wpływu na całość dzieła Wasser’a nie można pominąć.

Guerlain Homme.jpg

Mimo, że aromat mojito utrzymuje się jeszcze w sercu zapachu, to jednak powoli zaczyna ustępować innym nutom. A władzę nad kompozycją na moment przejmują kwiaty. To właśnie one odpowiadają za opisane przeze mnie powyżej wrażenie popołudniowego słońca. Dodają Guerlain Homme ciepła i świetlistości. A także pewnej elegancji, której z początku nie zauważałem. Naszym oczom ukazuje się gentleman z tytułu niniejszej recenzji. Nie ma jednak na sobie garnituru, a lnianą koszulę i słomkowy kapelusz. Nadal pozostaje jednak szarmancki i czarujący. Takie bowiem jest dzieło Guerlain. Szykowne, ale i na swój sposób nonszalanckie. A choć akord kwiatowy jest dość abstrakcyjny, to momentami wydaje mi się, że czuję w nim elegancki chłód irysa. A kiedy indziej rozgrzewającą woń jaśminu. Po których nastaje drzewna i męska baza. A całość staje się zauważalnie bardziej wytrawna. Aromat Mojito uleciał, a jego miejsce zajęła wetyweria. Chłodna i zielona. A przy tym wyraźnie świeża. Sparowana z nieco słodszym drewnem cedrowym, tworzy bardzo klasyczny i wyrafinowany finisz. W którym nie mogło też zabraknąć miejsca dla paczuli. To właśnie ona służy do podkreślenia męskiego charakteru opisywanych perfum. Nie jest jednak ani ziemista, ani tym bardziej hipisowska. Podobnie jak i pozostałe obecne tu składniki pozostaje świeża. I mimo jej obecności końcówka Guerlain Homme sprawia wrażenie czystej, a nawet lekko mydlanej.

Przekonajmy się teraz jak prezentują się walory użytkowe stworzonego przez Wasser’a zapachu. Na początek projekcja. A tę określiłbym jako umiarkowaną. Kompozycja jest wyczuwalna zarówno dla nas samych jak i osób w naszym najbliższym otoczeniu. Jej aromat nie jest jednak ekspansywny. A dzięki temu zapach nosi się naprawdę komfortowo. Do pozytywów należy również zaliczyć jego trwałość. Na mojej skórze Guerlain Homme utrzymywał się zazwyczaj przez około 7-8 godzin. Nie zapominajmy jednak, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną. 

Guerlain Homme.jpg

Nim przejdę do podsumowania dzisiejszej recenzji, jeszcze kilka słów o flakonie opisywanej kompozycji. Jeśli chodzi o kształt, to jest on identyczny dla wszystkich perfum w podstawowej męskiej kolekcji Guerlain. Buteleczka jest smukła, z charakterystycznym wytłoczeniem wokół etykiety. Wykonano ją zaś z przeźroczystego szkła. Przez które dostrzec możemy zamknięta w jej wnętrzu bladozieloną ciecz. Srebrny atomizer ukryto natomiast pod czarną zatyczką. Zarówno czerń jak i srebro znajdziemy także na wspomnianej już etykiecie. Pierwsza służy tu za kolor tła, podczas gdy druga to barwa czcionki, którą wypisano nazwę tych perfum, ich koncentrację oraz producenta.  

Myślę, że Guerlain Homme to bardzo mocna pozycja w ofercie francuskiej marki. Choć może nieco nietypowa. Zastanawiam się nawet czy nie lepiej pasowałaby do serii Aqua Allegoria. Jest to bowiem kompozycja świeża i egzotyczna. A jednocześnie elegancka i szykowna. I to chyba właśnie to rzadko spotykane połączenie chłodnego orzeźwienia i klasycznego stylu sprawia, że zapach wybija się na tle konkurencji. Choć mam przeczucie, że mimo koktajlowej inspiracji, więcej miłośników znajdzie wśród panów po trzydziestce. Nie można zresztą odmówić mu męskości. Według mnie Guerlain Homme to perfumy dla silnych i świadomych mężczyzn pragnących na chwilę uciec w tropikalne szaleństwo. A zatem w drogę!

Guerlain Homme
Główne nuty: Mojito, Wetyweria.
Autor: Thierry Wasser.
Rok produkcji: 2016.
Moja opinia: Polecam. (6/7)