Monsieur – drzewna ósemka

Choć pierwszą recenzją perfum Pierre’a Guillaume’a, jaką opublikowałem na Agar i Piżmo była ta poświęcona Liqueur Charnelle, to jednak pierwszym jego dziełem, które poznałem był Monsieur. Ale tekst na jego temat jakoś ciągle odwlekał się w czasie. W końcu jednak zebrałem się w sobie i usiadłem do pisania. A jest o czym. Rzadko bowiem spotyka się kompozycje takie jak ta. Drzewne od początku do końca. Wszystkie osiem nut tworzących Monsieur ma bowiem właśnie taki rodowód. Choć dominuje jedna. Ale o tym za chwile. Sam zapach inspirowany jest bowiem górami Owernii. Ich skalistymi szczytami, bystrymi strumieniami, pięknymi wodospadami i bujną roślinnością. Ale przede wszystkim panującą tam harmonią. I to właśnie do niej tworząc recenzowane perfumy najbardziej dążył Pierre Guillaume.

Monsieur.JPG

Zanim przystąpiłem do pisania niniejszego tekstu przeczytałem kilka recenzji Monsieur na zagranicznych blogach. I odkryłem jedną, bardzo ciekawą rzecz. O ile bowiem wszyscy autorzy zgadzali się co do ośmiu nut budujących te perfumy, to jednak kolejność w jakiej według nich się one pojawiają była zupełnie różna! I żadna nie pokrywała się z tą, którą ja tu czuję. Według mnie piramida nut układa się bowiem następująco. Otwarcie zapachu jest zielone i dymne. Bez problemu odnajduję w nim suche i pyliste kadzidło. W swoim aromacie zdecydowanie bardziej cerkiewne niż kościelne. Ale bynajmniej nie gorące. Od samego początku kompozycja Pierre’a Guillaume’a utrzymana jest bowiem w dość chłodnym klimacie. A za wrażenie to w głowie odpowiedzialny jest chyba przede wszystkim papirus. To on wprowadza do recenzowanych perfum ich zielone akcenty. Ma w sobie też coś lekko wodnistego, co może kojarzyć się ze wspomnianymi już górskimi strumieniami. Za bardziej drzewny charakter Monsieur odpowiada natomiast topola.

Monsieur.jpg

Mimo iż z początku nie jest on dominujący, nie mam wątpliwości, że głównym bohaterem opisywanej kompozycji jest cedr. Jego aromat jest tu bardzo wyraźny. Silnie drzewny. Jakby tartaczny. Jednocześnie przepełnia też perfumy Guillaume’a swoją subtelną słodyczą. Przenika ona ich serce i bazę. Przeciwwagę dla niej stanowi zaś woń wetywerii. Ta jest z kolei wilgotna i lekko ziemista. I ją także naprawdę łatwo tu odnaleźć. To właśnie ona odpowiada za podtrzymanie chłodnego klimatu Monsieur. Obok drewna cedrowego odgrywa też drugą najważniejszą rolę w dziele PG. Choć w jego środkowej fazie swoją obecność dość wyraźnie zaznacza również paczula. Nadaje ona całości niezbędnej chropowatości. Oraz męskiego charakteru. Który dodatkowo spotęgowany został w bazie zapachu. Pojawiają się w niej bowiem dąb oraz mech dębowy. Pogłębiają one aromat tych perfum przydając mu nieco mrocznego stylu. W opozycji do nich stoi zaś drewno sandałowe. Ono z kolei sprawia, że Monsieur ma w sobie także pewną delikatność. Co do zasady, należy jednak stwierdzić, że nie jest to kompozycja lekka. Przeciwnie, do samego końca odbieram ją jako drzewną, wytrawną i męską. I to mimo pojawiających się w jej ostatniej fazie słodszych, żywicznych niuansów.

Jesteście ciekawi jak prezentują się walory użytkowe Monsieur? Jeśli tak to już spieszę z odpowiedzią. Gdy chodzi o projekcję, to ta jest całkiem niezła. Określiłbym ją jako nieco powyżej średniej. Zapach raz po raz podrywa się ze skóry przenosząc nas prosto w lasy Owernii. To bardzo przyjemne wrażenie. A jak prezentuje się trwałość kompozycji? Moim zdaniem również bardzo dobrze. Utrzymuje się ona bowiem na ciele przez dobre 8-9 godzin. A choć mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną, to i tak powodu do skarg nie widzę.

Monsieur.jpg

To jeszcze krótko o flakonie recenzowanych perfum. Podobnie jak Liqueur Charnelle również i Monsieur stanowią część Black Collection. A to definiuje wygląd ich buteleczki. I choć wykonana jest ona z przeźroczystego szkła to spora część jej frontowej ścianki pokryta została czarną farbą. W tym samym kolorze wykonana jest także plastikowa zatyczka wieńcząca szczyt flakonu. Na jego przedzie odnajdziemy zaś jeszcze okrągłą (i równie czarną) etykietę, na której białą czcionką wypisano nazwę kompozycji oraz jej producenta. Całość prezentuje się dobrze i męsko.   

O kurde! Te słowa dobrze podsumowują mój pierwszy kontakt z Monsieur. A wrażenie jakie wywarły na mnie te perfumy nie zniknęło po przeprowadzeniu bardziej szczegółowych testów. Zapach jest wyraźnie drzewny. Ale i nieco kadzidlany. Wytrawny i ciemny. Ale nie mroczny. Pełen głębi. Od początku do końca trzyma się raz wytyczonego kierunku. Jest też bardzo spójny. I faktycznie, odnajduję tu deklarowaną harmonię między jego poszczególnymi składowymi. Nie walczą one o dominację, ale są względem siebie komplementarne. Wspólnie budują klimat Monsieur. A choć sam pomysł na tego typu perfumy drzewne wydaje się mało oryginalny, to jednak trzeba pochwalić sposób w jaki został tu wyegzekwowany. Pierre Guillaume po raz kolejny udowodnił, że warto śledzić jego poczynania.  

Monsieur
Główne nuty: Cedr, Wetyweria.
Autor: Pierre Guillaume.
Rok produkcji: 2013.
Moja opinia: Polecam. (6/7)