Uwaga, klasyk! - Eau Sauvage

     Eau Sauvage to pierwsze męskie perfumy wyprodukowane przez dom mody Dior. Premierę miały w 1966 roku, a więc w tym roku obchodzą swoje pięćdziesiąte urodziny. Pół wieku na rynku i nieustannie bardzo dobre wyniki sprzedaży to chyba wystarczająca rekomendacja by sięgnąć po ten absolutny klasyk, tym bardziej, że dzieło Edmonda Roudnitski wkraczając na zupełnie nową olfaktoryczną ścieżkę na zawsze zmieniło sposób postrzegania zapachów dla mężczyzn, przyczyniając się tym samym do zmierzchu ery klasycznych wód kolońskich takich jak choćby Acqua di Parma Colonia. A może nie była to rewolucja a jedynie nieunikniona zapachowa ewolucja?

Eau Sauvage

     Muszę przyznać, że mam słabość do zapachów o tak wyrazistych początkach. Już jedno naciśnięcie atomizera pozwala uwolnić niezwykłą mieszankę cytryny, bergamoty i bazylii, która nie pozwala pomylić tych perfum z żadnymi innymi i której tak bardzo brakuje mi w - przez wielu uważanej za ciekawszą, a na pewno nowocześniejszej - wersji eau de parfum. Zaznaczyć należy, że zarówno bazylia jak i pojawiający się w składzie estragon produkowane są wyłącznie na specjalne zamówienie domu mody Dior. Za niezwykle świeży i owocowy akord głowy współodpowiedzialne są także obecne w piramidzie nut rozmaryn i kolendra, których ziołowy charakter dodatkowo podkręca intensywność otwarcia Eau Sauvage.

     Także serce zapachu zasługuje na uwagę, gdyż to właśnie w tej fazie nastąpił największy przełom, a to za sprawą zastosowania w składzie Hedione - aromamolekuły imitującej woń jaśminu. E. Roudnitska użył jej zaledwie 2% (w dzisiejszych kompozycjach jest ona używana ze znacznie większym rozmachem), a mimo to efekt jest naprawdę niezwykły. Zapach staje się świetlisty, wręcz promieniuje kwiatowym ciepłem. Jaśmin nie dominuje jednak kompozycji, lecz współgra z obecnymi na tym etapie nutami paczuli i drewna sandałowego. Widać mistrzowski kunszt twórcy, który doskonale zbalansował wszystkie wykorzystane przez siebie składniki. Na pochwałę zasługuje także odwaga Roudnitski, gdyż jego dzieło było pierwszą męską interpretacją kwiatowej nuty jaśminu, dotychczas uważanej za klasycznie damską (ponownie podobna sytuacja będzie mieć miejsce dopiero pod koniec lat 80’, gdy Dior ujawni, że za wielki sukces Fahrenheit odpowiedzialny jest wykorzystany w składzie fiołek). Wszystkie zaistniałe wątpliwości co do męskiego charakteru tych perfum całkowicie rozwiewa jednak baza. Zbudowana z mieszanki mchu dębowego, wetywerii, ambry i piżma nadaje całości zwierzęcego wydźwięku.

Eau Sauvage

      Jak dla mnie niewątpliwym minusem Eau Sauvage jest ich mizerna projekcja. W zasadzie już po upływie 2 godzin przestaję wyczuwać go wokół siebie. Niemniej zdaje sobie sprawę, że w czasach, gdy powstawał ten zapach standardy dotyczące mocy perfum były zupełnie inne niż dziś. Kompozycja nadrabia za to trwałością. W odróżnieniu od większości zapachów wywodzących się z kolońskiej tradycji dzieło Roudnitski pozostaje na skórze przez wiele godzin dając nosicielowi przyjemne poczucie elegancji i stylu.

      Od początku istnienia Eau Sauvage design flakonu, w którym są sprzedawane niemalże nie uległ zmianie i muszę przyznać, że jest to chyba mój ulubiony flakon, przynajmniej jeżeli chodzi o zapachy przeznaczone dla mężczyzn. On także ma w sobie coś klasycznego. Takie połączenie szkła i metalu robi świetne wrażenie, wyróżnia się na półce i zachęca do sięgnięcia po ten właśnie zapach.

      Choć Dzika Woda to w zasadzie zapach na cieplejsze pory roku, ja uwielbiam używać Eau Sauvage w mroźne dni. Niskie temperatury sprawiają, że cytrusy iskrzą i migoczą na skórze odsłaniając zupełnie nowe oblicze. Muszę też przyznać, że pomimo licznych reformulacji zapach utrzymał swój pierwotny charakter i wysoką jakość, jest on przy tym tylko w minimalnym stopniu retro, dlatego nie widzę przeciwwskazań by nosić go mieli także młodzi mężczyźni pragnący poczuć czuć się naprawdę stylowo. Eau Sauvage przez lata uważany był w męskiej perfumerii za synonim elegancji i jak dla mnie pozostaje nim do dziś. To zapach, którego nie da się porównać z żadnym innym, grający we własnej lidze. Nie należy się go jednak bać, gdyż w gruncie rzeczy Dzika Woda wcale nie okazuje się aż tak dzika.   

Eau Sauvage
Główne nuty: Cytrusy, Jaśmin.
Autor: Edmond Roudnitska.
Rok produkcji: 1966.
Moja opinia: pomimo reformulacji - Gorąco polecam! (7/7)

Eau Sauvage