Hero – kapitan nuda

Dziś na bloga trafia jedna ze zdecydowanie głośniejszych premier 2021 roku. O ile nie najgłośniejsza. Hero brytyjskiej marki Burberry. W materiałach promocyjnych tych perfum znaleźć można informację o podobieństwach między koniem a człowiekiem a także ich transformacji w mityczną istotę. Zatem chyba w centaura. Choć według Burberry w bohatera. Sam zapach opisywany jest natomiast jako świeży, męski i odważny. Czyli mainstreamowy standard. Niemniej, nawet za tego typu oklepanymi sloganami potrafi czasem kryć się perfumowa perełka. Przekonajmy się więc jak jest w przypadku Hero.

W pierwszych sekundach po aplikacji na skórę recenzowane dziś perfumy wydały mi się delikatnie słodkie. Drzewne, ale słodkie. Choć jednocześnie także całkiem świeże. Co wynika zapewne z obecności bergamotki w głowie Hero. Samo otwarcie nie jest jednak szczególnie oryginalne. Wpisuje się w trend zapachów eleganckich, ale bezpiecznych. Wyczuwam w nim także pewne nuty zielone, nie potrafię ich jednak jakoś dokładniej sklasyfikować. Stworzona przez Aurélien’a Guichard’a kompozycja jest mocno stonowana. Początek nie jest nastawiony na efekt wow! Jest czysty, świeży i nawet przyjemny. Ale mam wrażenie jakby jego głównym zadaniem było po prostu nie zrazić potencjalnych kupców, którzy po te perfumy sięgną przede wszystkim ze względu na to, że to Burberry. I Adam Driver. Niemniej, w dalszej części zapachu znaleźć można kilka ciekawych akcentów.

W sercu opisywanego dziś pachnidła swoją obecność nieco silniej zaznacza czarny pieprz. Dzięki niemu całość staje się trochę bardziej charakterna. Nie powiedziałbym jednak, że staje się bohaterska. Pewnej werwy jednak nabiera. W ten klimat po części wpisuje się również pojawiający się na tym etapie Hero jałowiec. Jego dymny i wytrawny aromat całkiem udanie wpasowuje się w środkową fazę dzieła Burberry. Stanowi też nawiązanie do kultywowanej przez tę markę brytyjskiej tradycji perfumeryjnej. Na Wyspach jałowiec jest bowiem bardzo cenionym dodatkiem do perfum (i nie tylko). Ponadto, w recenzowanej kompozycji, współtworzy on dominujący w sercu i bazie wątek drzewny. Choć, współtworzy to może trochę za silne określenie. Na pewno wskazuje on jednak na kierunek, w którym na swoich dalszych etapach podążać będzie Hero. Później odpowiedzialność za charakter kompozycji przejmuje jednak drewno cedrowe. I zgodnie z informacjami na oficjalnej stronie Burberry, sięgnięto tutaj po jego trzy odmiany. Tak więc mamy tu do czynienia ze słodszym i balsamicznym aromatem cedru atlaskiego oraz dość mocno zbliżonego do niego cedru himalajskiego. Towarzyszy im zaś bardziej ołówkowy jałowiec wirgninijski, który de facto nie jest cedrem, a jedynie po angielsku nosi takie miano (Virgnian cedar). Taka ciekawostka. Całość nie pachnie źle, dalej jednak nie widzę w niej nic ciekawego ani tym bardziej ambitnego.

Poświećmy też chwilę uwagi parametrom użytkowym Hero. A z tymi akurat nie jest tak źle. Jeśli chodzi o projekcję, to opisałbym ją jako umiarkowaną. Recenzowane perfumy nie trzymają się zbyt blisko skóry, ale też nie są nadmiernie ekspansywne. Mieszczą się w biurowym standardzie. Ich trwałość również jest zadowalająca. W moim przypadku wynosiła ona około 6-7 godzin. Chciałbym przy tym nadmienić, że kompozycja Burberry występuje pod postacią wody toaletowej, zatem wynik ten uznać można za satysfakcjonujący. 

Według mnie jedną z mocniejszych stron opisywanego dziś zapachu jest flakon, w którym jest on dystrybuowany. Wykonany jest on z przeźroczystego szkła i ma kształt trapezu. Przy czym jego masywna podstawa nadaje mu bardziej męskiego charakteru. Jeśli zaś chodzi o oznakowanie, to na froncie znaleźć możemy nazwę kompozycji oraz jej markę. Wypisane zostały one czarną czcionką, która koresponduje z barwą cylindrycznej zatyczki. Ponadto, przez ścianki widzimy zamkniętą we wnętrzu flakonu jasnobrązową ciecz. Całość, choć mało oryginalna, wygląda moim zdaniem bardzo dobrze i zachęca do sięgnięcia po dzieło Guichard’a.   

Ogólnie rzecz biorąc, Hero to perfumy, które dość mocno mnie rozczarowały. Wiem, że po tak głośnych premierach nie powinienem się zazwyczaj spodziewać fajerwerków (Invictus, Sauvage, The Scent), ale miałem nadzieję, że brytyjska marka zafunduje nam coś ambitniejszego. Tymczasem recenzowany dziś zapach jest absolutnie niewymagający i absolutnie nudny. Ok, nie odstrasza może ilością syntetyków, ale dla mnie to za mało. Czystość, świeżość, elegancja. Wąchałem to wiele razy i to często w znacznie ciekawszej formie. I niższej cenie. I gdyby nie kampania reklamowa oraz moja słabość do Burberry – London for Men oraz Touch for Men, pewnie nawet nie sięgnąłbym po Hero. Skoro już jednak pokusiłem się o recenzję, to zwrócę też uwagę na niewielką ewolucję tej kompozycji oraz jej przeciętną jakość. I na tym już poprzestańmy.      

Hero
Główna nuta: Drewno Cedrowe.
Autor: Aurélien Guichard.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia: Nie polecam. (3/7)