Synthetic Jungle – technikolorowa zieleń

Minęło już naprawdę sporo czasu odkąd ostatni raz recenzowałem perfumy z oferty Frédéric’a Malle. Tymczasem francuska marka nie próżnowała i wypuściła na rynek kilka nowości. W tym bohatera dzisiejszego wpisu. A więc Synthetic Jungle autorstwa Anne Flipo. Zapach opisywany jako hołd złożony perfumerii lat 70’ XX wieku, w tym między innymi Chanel – No. 19. Z tym, że w odpowiednio odświeżonej wersji. I mimo wskazującej na raczej sztuczny charakter tej kompozycji nazwy, odniesienia do natury są w niej ewidentne. Zaintrygowało mnie natomiast stwierdzenie samej Flipo, że stworzone przez nią perfumy mają w sobie coś lisiego. Przekonajmy się zatem co to może być.

     Otwarcie Synthetic Jungle to uderzenie zieleni. A każdy, kto choć raz w życiu zetknął się z aromatem galbanum, natychmiast rozpozna jego obecność w składzie tych perfum. Ostra, przypominająca zapach młodego groszku nuta, towarzyszy nam od samego początku. I jest naprawdę oszałamiająca. Trochę jakby recenzowana kompozycja przedawkowała zieleń. Ostrzegam, że wrażenie to nie każdemu przypadnie do gustu. Sprawia jednak, że otwarcie stworzonego przez Anne Flipo pachnidła jest wyjątkowo świeże. A także zauważalnie wytrwane, co już spowodowane jest pojawieniem się pikantniejszej i bardziej ziołowej nuty bazylii. Całość przełamana została jednak aromatem liścia czarnej porzeczki. W efekcie Synthetic Jungle sprawiają wrażenie zapachu żywego i pełnego witalności. Co stałym czytelnikom bloga nasunąć może skojarzenie z recenzowanym ostatnio Élan Vital Vert. Szczególnie, że i tam istotną rolę odgrywa wspomniane już galbanum. Jednak obie kompozycje wcale nie są podobne. Dzieło Frédéric’a Malle zabiera nas bowiem w zupełnie inne rejony zieleni.

     Kunszt recenzowanych dziś perfum w pełni objawia się w ich sercu. Które zbudowane zostało w oparciu o nuty konwalii i hiacynta. Nie dajcie się jednak zwieść. Synthetic Jungle nie mają w sobie nic klasycznie kwiatowego. Przeciwnie, oba wymienione aromaty służą tu podkreśleniu zielonego charakteru kompozycji. Za ich sprawą pojawia się bowiem coś, co kojarzy się z pokrytą rosą trawą. Jest tu pewna charakterystyczna wilgoć. Jak również element ziemistości. Przez co zmieszane przez Flipo pachnidło przenosi nas wprost do lasu równikowego. Po obfitym deszczu. Na tym etapie zapachu jestem w stanie wyobrazić sobie siebie przedzierającego się przez podmokłą amazońską dżunglę. Szczególnie, że tropikalny klimat zapachu podbudowany został jeszcze przez jaśmin oraz ylang-ylang. Przy czym zwłaszcza to ostatnie wygładza nieco ostre krawędzie Synthetic Jungle i nadaje mu krągłości. Z tym, że ziemiste i jakby brudne akcenty powracają w bazie kompozycji. Która zbudowana została przede wszystkim w oparciu o aromat paczuli. Dzięki której znów zagłębiamy się w zielony gąszcz.    

     Dzisiejsza recenzja nie byłaby pełna bez opinii o parametrach użytkowych Synthetic Jungle. A jest o czym pisać. Jeśli chodzi o projekcję, to oceniam ją jako zauważalnie powyżej normy. Opisywane perfumy mają intensywny aromat, który bez problemu dociera do nozdrzy nie tylko naszych, ale i osób w naszym najbliższym otoczeniu. A że dzieło Anne Flipo pachnie dość charakterystycznie, to bez problemu zwrócimy na siebie uwagę w miejskiej dżungli. Jeśli zaś dołożyć do tego bardzo dobrą trwałość (taką na poziomie 9-10 godzin) to mamy chyba przepis na sukces. Należy przy tym również pamiętać, że recenzowane pachnidło występuje pod postacią wody perfumowanej.

     To teraz jeszcze krótko o flakonie prezentowanych perfum. Oczywiście mamy tu do czynienia ze wzorem typowym dla wszystkich kompozycji z oferty Frédéric’a Malle. Tak więc niewielka walcowata buteleczka wykonana jest z przeźroczystego szkła i przepasana czarną etykietą. Na której intensywnie czerwoną czcionką wypisano nazwę zapachu. A tuż nad nią jego autorkę. Dodatkowo, odnajdziemy tam również informację, że mamy do czynienia z pachnidłem należącym do kolekcji Editions de Parfums Frédéric’a Malle. Całość uzupełniona została jeszcze przez plastikową czarną zatyczkę. Natomiast przez ścianki dojrzeć można zamkniętą we flakonie bladożółtą ciecz.

     Moim zdaniem Synthetic Jungle to perfumy naprawdę intrygujące. Jeśli poszukujecie zapachu roślinnego, to właśnie możecie przestać. Dzieło Frédéric’a Malle to coś dla Was. Do tego stopnia, że zetknąłem się nawet z określeniem tej kompozycji jako botanicznej. I muszę przyznać, że to całkiem trafne stwierdzenie. Od stworzonego przez Anne Flipo pachnidła bije gęsta, naturalna zieleń. Choć z tą naturalnością to też ciekawy temat. Synthetic Jungle to bowiem nie tylko hołd złożony kultowym zapachom lat 70’, ale również syntetycznym aromamolekułom, bez których w ogóle nie byłoby współczesnej perfumerii. Malle bawi się konwencją i pokazuje, że w czasach, gdy królują hasła powrotu do natury, to właśnie w oparciu o najnowsze naukowe osiągniecia stworzyć można zapach w pełni oddający naturalne piękno naszej flory. 

Synthetic Jungle
Główne nuty: Galbanum, Wilgotna ziemia.
Autor: Anne Flipo.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia:  Polecam. (6/7)