Eau de Guerlain – ponadczasowa świeżość

Guerlain to jedna z marek, których perfumy testuję najczęściej. A wynika to miedzy innymi z faktu, iż mimo (co do zasady) mainstreamowego charakteru, cechują się one wysoką jakością wykonania. Utrzymaną na przestrzeni lat oraz niejednokrotnie mimo reformulacji danego zapachu. To ostatnie dotyczy zaś w szczególności starszych pachnideł. Takich jak nasz dzisiejszy bohater. Czyli Eau de Guerlain z 1974 roku. Kompozycja stworzona przez samego Jean-Paul’a Guerlain’a. Swoim charakterem nawiązująca do tradycyjnych wód kolońskich i z tego względu dedykowana zarówno panom jak i paniom. Przekonajmy się zatem jak dobrze zestarzały się te perfumy.  

     Otwarcie Eau de Guerlain sprawiło, że recenzowane perfumy skojarzyły mi się z Eau Sauvage Dior’a. Ich początek utrzymany jest w podobnym klimacie, choć nie jest aż tak intensywny. Nadal jednak bardzo wyraźnie czuć budujące go cytrusy: cytrynę oraz bergamotkę. Wspólnie odpowiadają one za świeży i lekki klimat kompozycji. Dość łatwo także zdać sobie sprawę z faktu, że obcujemy z pachnidłem powstałym pół wieku temu. Za sprawą ziół takich jak bazylia, mięta i lawenda całość pachnie nie tylko zielono, ale i trochę vintage. W pozytywnym znaczeniu. W dziele Jean-Paul’a Guerlain’a odnajduję coś klasycznego. I ponadczasowego. Jego otwarcie stanowi udaną mieszankę cytrusowej świeżości i ziołowej zieleni. Doprawionych odrobiną słodyczy.

     Podobnie jak głowa, również i serce Eau de Guerlain utrzymane jest w jasnym i pogodnym klimacie. Dość klasycznie, zbudowane zostało natomiast wokół nut kwiatowych. Takich jak róża i jaśmin. Ich słodki armat stanowi kontrapunkt dla wytrawniejszego akordu cytrusowo-ziołowego. Z tym, że w środkowej fazie opisywanych perfum nie brak też pikantniejszych akcentów. Wprowadzonych choćby za sprawą goździka. Oraz kminku. Za nieco bardziej męski charakter kompozycji odpowiada natomiast paczula. Do tego dodać zaś musimy drewno sandałowe. Stanowi ono forpocztę obecnego w bazie zapachu wątku drzewnego. Swoim kremowym aromatem wpisuje się jednak w raczej łagodny klimat Eau de Guerlain. Całość pozostaje więc lekka i przyjemnie drażni nozdrza swoim cierpkim aromatem. Wyraźnie czuć także deklarowane kolońskie konotacje. Które widoczne są również w bazie zapachu. Choćby za sprawą obecnej w niej nuty mchu dębowego. Zielonego i wytrawnego. A także towarzyszącego mu neroli. Umieszczenie tej nuty w ostatniej fazie recenzowanego pachnidła jest dla mnie pewną niespodzianką. Spodziewałbym się jej raczej w jego świeżej głowie lub kwiatowym sercu. Jednak dzięki przesunięciu go do ostatniego etapu kompozycji, udało się podtrzymać lekki i jasny klimat, którym przez cały czas epatuje Eau de Guerlain. Także obecny w końcówce wątek ambrowy nie sprawia wrażenia ciężkiego, zaś pojawiające się obok niego piżmo niesie ze sobą ładunek czystości i subtelnej zmysłowości.

     To teraz kilka słów o parametrach użytkowych recenzowanych perfum. Niestety, trochę się na nich zawiodłem. Z tym, że projekcja nie jest jeszcze aż tak zła. Owszem, prezentuje się trochę poniżej średniej, jednak obfitsza aplikacja pozwala nam łatwiej wyczuć na sobie ten zapach. Większym problem okazuje się być jego trwałość. W moim wypadku dzieło Guerlain znikało ze skóry już po upływie 4-5 godzin od wyperfumowania się. Z drugiej strony musimy jednak pamiętać, że mamy tu do czynienia z eau de cologne. Pewne słabości można więc wybaczyć.

     A jak prezentuje się flakon Eau de Guerlain? Ponieważ kompozycja ta stanowi część linii Les Colognes, to wzór butelki jest typowy dla francuskiej marki. I tak, wykonany z przezroczystego szkła walec zwieńczony jest kopułą, na której szczycie umieszczono atomizer. Przy czym na ściankach flakonu wytłoczone są, będące znakiem rozpoznawczym Guerlain, pszczoły. Górna część pokryta jest natomiast zdobionymi łezkami, których układ przypomina dachówki. Podobny wzór odnaleźć można również na zatyczce. Natomiast etykieta jest biała, ze złotym obramowaniem. Oprócz herbu i oznaczenia marki, odnajdziemy na niej także informacje o nazwie recenzowanych perfum, ich autorze oraz roku powstania. We wnętrzu flakonu dostrzeżemy zaś zamkniętą w nim bladożółtą ciecz.           

     Wiecie jakie określenie najlepiej pasuje mi do opisywanego zapachu? Klasyczny i z klasą. Eau de Guerlain to świetny przykład perfum osadzonych w kolońskiej tradycji. Zapach jest rześki, czysty i elegancki. A także bardzo uniwersalny. Bo choć może przynieść ochłodę w upalne letnie dni, to i w chłodniejsze pory roku sprawdzi się nie najgorzej. Do tego faktycznie nie przechyla się ku żadnej z płci. Natomiast mimo swojej pozornej prostoty, naprawdę ładnie rozwija się na skórze. Może nie urzekł mnie aż tak, jak wspomniany już Eau Sauvage, niemniej jednak i tak zasługuje na pochwały. Jego jedynym mankamentem są zaś opisane wcześniej parametry użytkowe. Ale zawsze można przecież ponowić aplikacje, prawda?       

Eau de Guerlain
Główne nuty: Zioła, Cytrusy.
Autor: Jean-Paul Guerlain.
Rok produkcji: 1974.
Moja opinia:  Polecam. (6/7)