Scandal Pour Homme – szybki knock-out

Rok 2021 obfitował w premiery. Nowe oryginalne zapachy zaprezentowały między innymi takie marki jak Burberry, Hermès i Paco Rabanne. Swoją cegiełkę dołożył też jednak Jean Paul Gaultier. A to za sprawą Scandal Pour Homme. Choć w tym wypadku nie do końca mamy do czynienia z kompozycją całkowicie oryginalną. Jest to bowiem odpowiednik damskich Scandal z 2017 roku. I podobnie jak jego protoplasta, także nasz dzisiejszy bohater eksploruje temat słodyczy. Tyle, że towarzysząca debiutowi Scandal Pour Homme narracja jest zgoła odmienna. Za sprawą tych perfum wkraczamy w męski (?) świat boksu. I naprawdę zachęcam Was do przeczytania krótkiego opisu zamieszczonego na anglojęzycznej stronie portalu Fragrantica (‘.com’ nie ‘.pl’). 

Jeśli chodzi o otwarcie recenzowanych perfum, to nie wzbudziło ono mojej ekscytacji. Przeciwnie, wydało mi się masowe i absolutnie banalne. Trochę skojarzyło mi się nawet z Phantom. Jest podobnie słodkie i klejące. Tyle, że efekt ten osiągnięto przy pomocy innych składników. I tak, w głowie Scandal Pour Homme na pierwszy plan wybija się mandarynka. Bardzo landrynkowata. Pierwszą fazę kompozycji wzbogacono również o nutę szałwii muszkatołowej. Jej świeży i ziołowy aromat to z kolei ukłon w stronę zapachów z rodziny fougère. Ogólnie, początek nie jest jednak ani zielony ani rześki. Sprawia raczej wrażenie przykurzonego. I naprawdę mało oryginalnego. Powiela rynkowe schematy, nie wnosząc nic od siebie. Już teraz mogę także powiedzieć, że pachnie tanio i mało naturalnie.

Jak już wspomniałem, Scandal to perfumy wyjątkowo słodkie. Wrażenie to nie bierze się jednak tylko i wyłącznie z obecności mandarynki. W sercu znajdziemy bowiem dwa kolejne składniki, które są za nie odpowiedzialne. W pierwszej kolejności karmel. I faktycznie, jeśli się dobrze wwąchać, to w lepkiej papce, którą serwuje nam Jean Paul Gaultier da się wyczuć coś, co trochę przypomina palony cukier. Albo toffi. W sumie, to jest to nawet ciekawy efekt, niestety ginie on wśród wszechogarniającej słodyczy. Która spotęgowana jest jeszcze przy pomocy bobu tonka. Przy czym w Scandal Pour Homme podkreślono jego waniliową stronę. Czyli znów stawiamy na słodycz. A całość nieco silniej wpada w klimat gourmand. Staje się bardziej apetyczna. Nadal mam jednak poczucie przesytu. Natomiast w bazie pojawiają się nuty drzewne. Reprezentowane przede wszystkim przez wetywerię. Tyle, że jej tak charakterystyczny przecież aromat, pozostaje tu dla mnie niewyczuwalny. Owszem, końcówka opisywanych perfum jest bardziej wytrawna i męska, ale nie jestem w stanie w ogóle powiedzieć jakie nuty się w niej pojawiają. Akord drzewny jest mocno abstrakcyjny. I nijaki. Do tego pachnie też wyraźnie syntetycznie. Stanowi kiepskie wykończenie słabego zapachu.

Zweryfikujmy też jak przedstawiają się parametry użytkowe Scandal Pour Homme. Osobiście określiłbym je jako w normie. Jeśli chodzi o projekcję, to jest ona przeciętna. Zapach nie jest ani specjalnie intensywny ani nad wyraz dyskretny. Plasuje się gdzieś po środku skali. Wydaje mi się natomiast, że jego trwałość nie jest najlepsza. Na sobie przestawałem go wyczuwać już po mniej więcej 5-6 godzinach od aplikacji. Mimo, iż mamy tu do czynienia z wodą toaletową, to jednak można by oczekiwać więcej.

Pamiętacie zwieńczony koroną flakon Dolce & Gabbana – K? Buteleczka Scandal Pour Homme bije go na głowę. W dziele Gaultier’a służąca za zatyczkę korona jest większa i bardziej okazała. Osobiście uważam ją też za przyjemniejszą dla oka. Jeśli zaś chodzi o pozostałą część flaszki, to nie mam za wiele do powiedzenia. Podstawa wykonana jest z przeźroczystego szkła, przez które widzimy zamknięta we wnętrzu popielatą ciecz. Jej barwa dość dobrze pasuje do zakurzonej bazy Scandal. Front flakonu zdobi natomiast złota etykieta, w której wycięto litery składające się w nazwę zapachu. Innych oznaczeń brak. I chyba dobrze, bo dodatkowe elementy mogłyby wywołać uczucie przesytu. A tak całość prezentuje się prosto, ale intrygująco zarazem.      

Używając bokserskiej nomenklatury, Scandal Pour Homme to dla mnie zapach, który sam się znokautował. Perfumy te są nudne i wręcz rażą brakiem oryginalności. Wpisują się w panujące obecnie trendy. Co uważam za naprawdę zaskakujące, bowiem Jean Paul Gaultier przyzwyczaił do lansowanie pachnideł zarówno odważnych jak i nowatorskich. Tym większe było więc moje rozczarowanie Scandal. Kompozycja przesycona jest słodyczą, a choć da się w niej wyczuć pewne ambitniejsze zwroty, to jednak za mało bym mógł wystawić jej pozytywną ocenę. Szczególnie, że zapach nie należy do najnaturalniejszych. Przeciwnie, bije od niego aromat chemicznych syntetyków wprost w laboratorium któregoś z wielkich koncernów. Tak więc Scandal Pour Homme  to pozycja do szybkiego zapomnienia. Ale marketing doceniam. 

Scandal Pour Homme
Główne nuty: Karmel, Nuty Drzewne.
Autor: Quentin Bish, Christophe Raynaud, Nathalie Gracia-Cetto.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia: Odradzam. (2/7)