No. 1 – drzewny pył

Jak już pewnie zdążyliście zauważyć większość pojawiających się na Agar i Piżmo recenzji dotyczy perfum zagranicznych. Zarówno mainstreamowych jak i niszowych. Okazjonalnie zdarza mi się jednak sięgnąć po coś z rodzimego rynku. I tak też jest w przypadku dzisiejszego wpisu. W ramach współpracy z Tkliwymi Nihilistami zdecydowałem się bowiem na testy zapachów z ich kolekcji. Na pierwszy ogień poszły zaś No. 1. I z tej okazji przygotowaliśmy dla Was mały konkurs, którego szczegóły znajdziecie na końcu wpisu. Natomiast co do naszego dzisiejszego bohatera, to na oficjalnej stronie marki nie ma informacji o inspiracji dla stworzenia tej kompozycji. Ani oklepanych frazesów typu klasyczny, ale nowoczesny lub męski i elegancki. Możemy za to poczytać o wrażeniach użytkowników. To ciekawy i oryginalny zabieg. Zobaczmy jednak na ile moje spostrzeżenia pokrywają się z tym, co na umieszczono stronie.

     Jeśli chodzi o otwarcie recenzowanych perfum, to mile mnie ono zaskoczyło. Jest aromatyczne i wyraźnie wskazuje na drzewny charakter No. 1. Choć sama głowa zbudowana jest w oparciu o lżejsze i świeższe nuty. Przede wszystkim znajdziemy tu zielone geranium. Jego ziołowa woń niesie ze sobą pewną dozę elegancji. Jak również sporą dawkę rześkości. Nie można też nie wspomnieć o cierpko cytrusowej stronie jego aromatu. Tym bardziej, że w ten wątek wpisuje się także obecna w pierwszej fazie zapachu bergamotka. Wspólnie z geranium sprawia ona, że początek dzieła Karola Jaśkowiaka pachnie tradycyjnie, ale i dość męsko. Natomiast w oficjalnym spisie nut w głowie No. 1 pojawia się jeszcze galbanum. Z tym, że jego charakterystyczny aromat nie jest tu dla mnie wyczuwalny jako pojedyncza nuta. Nie mogę natomiast wykluczyć, że przyczynia się do wzmocnienia bijącego od opisywanych perfum wrażenia chłodnej zieleni.

     Wspomniany przeze mnie drzewny charakter zapachu silniej zaznacza się w jego sercu. A dzieje się tak za sprawą obecnego w tej fazie cypriolu. Moim zdaniem czuć go tu dość wyraźnie. Za jego sprawą całość staje się nie tylko bardziej wytrawna, ale i nabiera pewnego dymnego wydźwięku. Do tego nuta ta zawiera w sobie pewne ziemiste akcenty, co Tkliwi Nihiliści skrzętnie wykorzystali. Efekt ten został bowiem wzmocniony, a jako jedna z budujących serce No. 1 nut wymieniona jest wilgotna ziemia. I rzeczywiście, w recenzowanej kompozycji jest coś, co kojarzyć się może z glebą po deszczu. Dodatkowo, wrażenie to bardzo naturalnie łączy się ze wspominaną już bijącą od tych perfum chłodną zielenią. Na tym etapie zastosowano jednak jeszcze jeden ciekawy zabieg. Do zapachu wprowadzono bowiem nutę pudru. Nadaje one całości nieco więcej słodyczy. O skojarzeniach z wnętrzem damskiej torebki nie ma jednak mowy. Całość pozostaje męska, nabiera jednak specyficznej sypkości. Wątek drzewny staje się bardziej pylisty. Stąd tytuł dzisiejszego wpisu. Wrażenie to przeniesione zostaje zaś do bazy zapachu. W której pojawia się zielony aromat mchu dębowego. Oraz nuta skóry. W pewnym sensie skręcamy więc jednak w kierunku damskiej torebki. Choć dla mnie to bardziej męski neseser. I choć ostatnia faza zapachu niczym nie zaskakuje, to wykonana jest dobrze i zgrabnie wieńczy całość kompozycji.

     Przekonajmy się teraz jak No. 1 prezentuje się pod kątem parametrów użytkowych. Na początek weźmy zaś pod lupę projekcję tych perfum. A ta okazuje się być umiarkowana. Zapach nie jest specjalnie intensywny, nie chowa się jednak tuż przy skórze. Czułem go na sobie, jednak dla mojego otoczenia jego obecność nie była ewidentna. Nieco gorzej prezentuje się natomiast trwałość kompozycji. W moim wypadku wynosiła ona zaledwie 5-6 godzin. To rozczarowujący rezultat, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że dzieło Tkliwych Nihilistów występuje pod postacią wody perfumowanej.

     Rzućmy jeszcze okiem na falkon recenzowanych perfum. Buteleczka ma kształt prostopadłościennej bryły i wykonana jest z przeźroczystego szkła. Jej znaczną część pokrywa zaś biała etykieta. W której centralnym punkcie umieszczono logo marki. Wykonane w kolorze czarnym. Tej samej barwy są również napisy wskazujące nam nazwy producenta oraz samego zapachu. Natomiast srebrny atomizer schowany został pod czarną, cylindryczną zatyczką. Jeśli zaś chodzi o kolor zamkniętej we wnętrzu flakonu cieczy, to (wbrew temu co widać na grafice powyżej) jest on słomiano żółty. Całość prezentuje się zaś zarazem minimalistycznie, jak i elegancko.

     Uważam, że No. 1 to całkiem udane perfumy drzewne. Ich aromat naprawdę przypadł mi do gustu. Jest wytrawny, z wyraźnymi zielonymi akcentami. Podoba mi się także zagranie pudrem. Nieco zmienia ono klimat kompozycji i nadaje jej atrakcyjności. Do tego całość, choć oficjalnie dedykowana zarówno kobietom jak i mężczyznom, posiada według mnie ewidentnie męski charakter. Od zapachu epatuje testosteronem, do czego przyczynia się także obecna w bazie nuty skóry. Jest drzewnie, ale i elegancko. A choć No. 1  mogą wydawać się perfumami nieco zachowawczymi i czerpiącymi z tradycji fougère, to jednak ich duża naturalność oraz ciekawa ewolucja kompensują mi te drobne mankamenty. Zachęcam jednak, byście sami się o tym przekonali.  

No. 1
Główne nuty: Nuty Drzewne, Puder.
Autor: Karol Jaśkowiak.
Rok produkcji: 2019.
Moja opinia: Polecam. (6/7)

A teraz jeszcze zapowiadany konkurs. W którym wygrać można flakon wybranych przez siebie perfum z oferty Tkliwych Nihilistów. Wystarczy odpowiedzieć na jedno pytanie: Dlaczego chcesz otulić się mgiełką tkliwości? Swoje uzasadnienia przesyłajcie na kontakt@tkliwinihilisci.com, w tytule wiadomości wpisując Konkurs_Agar i Piżmo. Najciekawsza odpowiedź nagrodzona zostanie flakonem, zaś dwie kolejne nihilistycznym kwintetem próbek, czyli tak zwanym discovery set. Zwycięzcy ogłoszeni zostaną za dwa tygodnie na facebookowym profilu Agar i Piżmo. Powodzenia!