Follow – uwaga, kopie!

W dzisiejszym wpisie kontynuuję, rozpoczęte już dość dawno temu, poszukiwania idealnych (dla mnie oczywiście) perfum kawowych. Zaś tym razem doprowadziły mnie one do Follow. A więc zapachu autorstwa John’a Pegg’a, będącego częścią portfolio stworzonej przez niego marki – Kerosene. Kompozycja ta powstała w 2016 a swoją nazwę zawdzięcza oczom, które podążają (ang. follow) za osobą mającą recenzowany zapach na sobie. Brzmi na tyle intrygująco, bym zainteresował się tym pachnidłem. Dużo bardziej interesuje mnie jednak w jaki sposób amerykański perfumiarz przedstawił tu wspomnianą kawę. I czy zamiast mleczno-czekoladowo-orzechowych latte, na które trafiałem do tej pory (wyjątek stanowi Little Song) odnajdę w Follow pełny aromat prażonych ziaren.

Otwarcie recenzowanych perfum okazało się dla mnie miłą niespodzianką.  Niemal od razu po ich aplikacji na skórę otacza nas przepiękny zapach palonej kawy. Jej woń jest wyjątkowo sugestywna. Mam niemal wrażenie jakby ktoś podetknął mi pod nos filiżankę świeżo zaparzonego espresso. Kompozycja jest raczej gorzka, choć momentami przebijają w niej jakieś słodsze niuanse. Ma w sobie także coś surowego. I bardzo męskiego. Pierwsza faza stworzonego przez Kerosene pachnidła ma w sobie wyraźny mrok.  Kawa zdecydowanie dominuje początek Follow. W zasadzie poza nią nie czuć tu nic więcej. Ale wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza. Przeciwnie, nie miałbym nic przeciwko temu, by trwał on jeszcze dłużej. Niemniej, pewne zmiany zaczynają powoli być widoczne.

Choć ewolucja opisywanych perfum nie jest znaczna, to jednak czuć, że w sercu nabierają one więcej słodyczy. Co spowodowane jest wprowadzeniem do kompozycji nuty syropu klonowego. Stanowi ona przyjemny kontrast dla przewodniego wątku kawowego. Który na tym etapie nadal jest bardzo prominentny. Tyle, że również i on nieco zmienia swój charakter. Za sprawą benzoesu całość nabiera bowiem bardziej dymnego charakteru. Wrażenie jest takie, jakby ziarna kawy naprawdę były uprażone. A ja nie mogę oprzeć się ich upojnej woni. Przyjemnie drażni ona moje nozdrza. Tyle, że teraz nie mamy już do czynienia z espresso. Follow staje się bardziej karmelowe. Apetyczne. To, że są to perfumy z rodziny gourmand nie podlega dyskusji. A im bliżej jesteśmy bazy zapachu, tym silniej się o tym przekonuje. W ostatniej fazie dzieła Kerosene wyczuć można bowiem zmysłową słodycz wanilii. Wzmocnioną jeszcze kremowym aromatem bobu tonka. Finisz jest więc znacznie subtelniejszy niż otwarcie. I choć w moim odczuciu całość pozostaje ciemna, to jednocześnie staje się też bardziej otulająca. Cieplejsza. W osiągnięciu takie efektu pomaga również stanowiąca nutę bazy ambra. Jej słodka, żywiczno-drzewna woń zgrabnie domyka recenzowaną kompozycję. Wzmacnia także poczucie komfortu, jakie daje noszenie na sobie tych perfum.    

Kilka słów o parametrach użytkowych Follow. Jeśli chodzi o projekcję, to moim zdaniem plasuje się ona nieznacznie powyżej średniej. W pierwszej godzinie recenzowane perfum pachną dość intensywnie. Z czasem wytracają jednak swoją moc. Dalej nie mam jednak problemu, by wyczuć je na sobie. Otacza mnie zauważalny kawowy obłoczek. W dodatku kompozycja Kerosene utrzymuje się na skórze przez całkiem długi czas. W moim wypadku jest to około 9-10 godzin. To bardzo dobra trwałość. Nawet jeśli wziąć pod uwagę fakt, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.

To teraz jeszcze krótko o flakonie opisywanych perfum. A ten nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przynajmniej na tle pozostałych pachnideł Kerosene. Wszystkie one mają bowiem jednakowy wzór butelki. I tak, na froncie widzimy kwadratową, złotą blaszkę. A na niej wypisane nazwę zapachu oraz jego producenta. I to tyle. Pozostała część buteleczki stylizowana jest natomiast na kamienną. Widzicie ten drobny wzorek na bokach? Do tego całość uzupełniona jest przez masywną, czarną, cylindryczną zatyczkę. Taki wzór prezentuje się całkiem dobrze, jest w nim też pewna surowość.  

Myślę, że w Follow odnalazłem wreszcie swój kawowy święty Graal. Kompozycja wręcz promieniuje aromatem czarnej kawy. I choć utrzymana jest w kulinarnym klimacie, to jej słodycz ograniczona została do niezbędnego minimum. To dla mnie duży plus. Zapach jest ciemny, ale nie przytłaczający. Dodać też muszę, że stworzone przez Kerosene perfumy pachną bardzo naturalnie. Nawet niewprawione nosy bez problemu rozpoznają tu głównego bohatera. Do tego Follow to pachnidło niezwykle charakterystyczne. Znacząco różni się od innych znanych mi kompozycji z kawą w temacie. Dzieło John’a Pegg’a posiada wyraźną sygnaturę. Kroczy własną ścieżka. A ja w zauroczeniu podążam za nim.

Follow
Główna nuta: Kawa,
Autor: John Pegg.
Rok produkcji: 2016.
Moja opinia:  Gorąco polecam! (7/7)