Le Temps des Rêves – sen nocy letniej

Skoro jakiś czas temu odświeżyłem już znajomość z perfumami Annick Goutal, to pomyślałem, że trzeba iść za ciosem i przygotować jeszcze jedną recenzję. Z tym, że prezentowany dziś zapach pod pewnym względem różni się od reszty. Za stworzenie Le Temps des Rêves (fr. Czas snów) odpowiedzialny jest bowiem duet Julie Massé - Mathieu Nardin, a nie naczelna perfumiarka francuskiej marki, Isabelle Doyen. Ciekawostką jest również fakt, że choć zarówno Fragrantica jak i Basenotes klasyfikują tę kompozycję jako uniseks, to oficjalna strona Goutal wskazuje na jej kobiece konotacje. Odwołuje się również do południowofrancuskiego Grasse, stolicy światowej perfumerii, gdzie młoda Annick przechadzała się wśród drzew pomarańczy i pod czujnym okiem największych mistrzów doskonaliła swój kunszt. Le Temps des Rêves odzwierciadlać ma też bowiem klimat lata na Lazurowym Wybrzeżu. Przekonajmy się zatem jak w rzeczywistości prezentuje się to pachnidło. 

Read More

Esencia – do lasu by się szło

Po niedawnej recenzji Loewe Pour Homme postanowiłem ponownie sięgnąć po któreś ze starszych perfum hiszpańskiej marki. Zdecydowałem się zaś na Esencia z 1988 roku. Na mój wybór mocno wpłynęła zaś inspiracja przyświecająca powstaniu tej kompozycji. Zgodnie z informacjami na oficjalnej stronie Loewe, było nią bowiem… DNA! A więc kod życia. Uniwersalny, a zarazem unikatowy, jak możemy przeczytać w opisie Esencia. Jednocześnie, samo pachnidło przedstawione jest jako autentyczne i intensywne. Oraz złożone z ponad dwustu (!) składników. Fascynujące. Bez zbędnej zwłoki przekonajmy się zatem jak pachnie ta esencja!

Read More

Paco – takie tam cytrusiki

Ostatnie raz z perfumami Paco Rabanne miałem do czynienia przy okazji recenzji Phantom. I nie wspominam tego spotkania najlepiej. Natomiast, jako że francuska marka rzadko zaszczyca nas premierami oryginalnych perfum, serwując głównie nowe flankery, to na potrzeby dzisiejszego wpisu zdecydowałem się sięgnąć po coś historycznego. Mój wybór padł zaś na Paco. Powstały w 1995 roku zapach dla kobiet i mężczyzna autorstwa Rosando Mateu. Kompozycja ta zalicza się do nurtu orzeźwiających. I idealnych na lato. Z tym, że choć nadal jest dostępna na runku, to jednak w odróżnieniu od wielu pachnideł z tego samego okresu, nigdy nie osiągnęła statusu klasyka. Sprawdźmy zatem dlaczego.

Read More

Bracken Man – orientalne fougère

Nasz dzisiejszy bohater, Bracken Man, to jedne z tych perfum Amouage, które już od dłuższego czasu chciałem poznać. Miałem jednak pewne problemy ze znalezieniem próbki w przystępnej cenie. Zwłaszcza, że zapach ten nie jest już produkowany. Natomiast tym, co najbardziej mnie w nim zainteresowało, jest jego koncepcja. We współpracy z Olivier’em Cresp’em omańska marka zaoferowała nam bowiem kompozycję, którą można by określić jako orientalne fougère. Paproć w przyprawach? To nie może się udać. – pomyślałem. Jednak pozytywne recenzje, jakie znaleźć można na temat dzieła Amouage wskazują na co innego. I doprowadzają do podsycenia mojej ciekawości. Przekonajmy się zatem czy było warto.

Read More

Męskie klasyki

Na przestrzeni lat popularnością wśród mężczyzn cieszyło się naprawdę wiele perfum. Dziś część z nich jest już całkowicie zapomniana, podczas gdy inne zyskały status klasyków. I to właśnie tym ostatnim chciałbym przyjrzeć się w pierwszej kolejności. Zapachy te stanowią bowiem kamienie milowe męskiej perfumerii, zaś sposób w jaki zostały skomponowane zapewnił im swoistą nieśmiertelność. A choć pachnideł o kultowym statusie jest znacznie więcej, to ja postanowiłem ograniczyć się do poniższych:

Read More

Sagamore – męskość kontrolowana

Lubię czasem sięgnąć po perfumy z lat 80’ XX wieku. O ile bowiem w obecnym stuleciu nie obserwuję aż tak istotnych zmian w stylistyce zapachów na przestrzeni dekad, to już w poprzednim różnice między latami osiemdziesiątymi a dziewięćdziesiątymi, a potem dziewięćdziesiątymi i zero zero są silnie zauważalne. I dlatego na potrzeby dzisiejszej recenzji zdecydowałem się na testy Sagamore od Lancôme. Kompozycji powstałej w 1985 roku za sprawą samego Jean-Louis’a Sieuzac’a. Dodatkowo, zainteresowała mnie również nazwa tych perfum. W pierwszej chwili pomyślałem, że jest to może jakieś słowo zaczerpnięte z języka włoskiego (od amore). Okazało się jednak, że określenie sagamore pochodzi od algonkiańskich Indian. A oznacza wodza lub osobę o znacznym statusie w dane społeczności.  Czy zatem mamy tu do czynienia z zapachem dla liderów? Sprawdźmy!

Read More

Azure Lime – cytrusowy duch Karaibów

Mało komu zima wydaje się dobrym okresem na noszenie cytrusowych perfum. Osobiście, uważam jednak, że niskie temperatury potrafią bardzo ciekawie uwypuklić owocowe aromaty. Stąd lubię czasem w mroźne dni spryskać się jakąś kompozycją o zdecydowanie letnim charakterze. Na przykład taką jak stworzone w 2010 roku Azure Lime marki Tom Ford. Za inspirację do stworzenie tego pachnidła posłużyła zaś Mustique – prywatna wyspa na Karaibach, wchodząca w skład Saint Vincent i Grenadyny. Czyli mały raj na ziemi. Miejsce w którym przepych łączy się z typowym dla rejonu Morza Karaibskiego luzem. Ale jak oddać tego typu wrażenia przy pomocy perfum? Zapraszam do przekonania się jaki sposób znaleźli na to Antoine Lie i Ellen Molner, autorzy Azure Lime.  

Read More

Chic For Men – Pan Uniwersalny

Oferta męskich perfum marki Carolina Herrera nie jest zbyt bogata. W perfumeriach sieciowych ogranicza się w zasadzie tylko do Bad Boy. Dziś na tapetę wziąłem jednak inny zapach z portfolio amerykańskiej marki. Powstały w 2003 roku Chic For Men. A więc dzieło trójki perfumiarzy: Carlos’a Benaim’a, Rosando Mateu oraz Jean-Marc’a Chaillan’a. Truizmem wydaje się natomiast znaleziona w materiałach dotyczących tej kompozycji informacja, iż jest ona szykowna i elegancka. Dużo bardziej zainteresowało mnie stwierdzenie o jej niejednoznacznych charakterze. Dzieło Herrery opisywane jest bowiem jako jednocześnie świeże, pikantne i zmysłowe. Zobaczmy zatem jak takie połącznie wypada w praktyce.   

Read More

Monsieur de Givenchy – nowe szaty pana G.

Przy okazji dzisiejszego wpisu dość mocno cofniemy się w czasie. Zapach będący bohaterem niniejszej recenzji powstał bowiem w 1959 roku. Wtedy to Francis Fabron skomponował Monsieur de Givenchy – pierwsze męskie perfumy francuskiego domu mody. Z tym, że obecnie tamto pachnidło nie jest już dostępne. Paryska marka oferuje nam zaś jego uwspółcześnioną wersję. Zaprezentowaną światu w 2007 roku w ramach kolekcji Les Parfums Mythiques. Natomiast jako, że nie miałem nigdy okazji poznać oryginału, to w dzisiejszym wpisie nie będę się odnosił do różnić między oboma wersjami. Postaram się za to jak najlepiej zrecenzować to, co obecnie oferuje nam Givenchy.

Read More

L’Île au Thé – filiżanka zieleni

O recenzji, którą przygotowałem na dziś można by powiedzieć, że jest mocno spóźniona. Już kilka lat temu dysponowałem bowiek pokaźną próbką L’Île au Thé. Wpis jednak nie powstał, a ja sam nie pamiętam już nawet czemu. Na szczęście, co się odwlecze, to nie uciecze. I tak, tekst poświęcony stworzonej przez Isabelle Doyen i Camille Goutal w 2015 roku kompozycji trafia w końcu na bloga. A jest o czym pisać. Perfumy te inspirowane są bowiem południowokoreańską wyspą Jeju. Którą odwiedziłem w 2016 roku. I to właśnie podczas tamtego wyjazdu zdecydowałem się założyć Agar i Piżmo. Pojawia się więc odrobina nostalgii. Natomiast sama wyspa jest popularnym kierunkiem wśród nowożeńców, słynie zaś z plantacji zielonej herbaty. Domyślacie się więc już chyba jaka nuta będzie przewodnią dla dzieła francuskiej marki?

Read More