Eau de Campagne – zielono mi
W dzisiejszym wpisie cofamy się w czasie do roku 1974. Wtedy to bowiem Jean-Claude Ellena skomponował dla Sisley Eau de Campage. A choć perfumy te nie zdobyły może aż takiej popularności jak inne dzieła francuskiego mistrza, to jednak i tak udało się ugruntować swoją pozycję w kategorii zapachów zielonych. Oficjalnie, swoim stylem nawiązują zaś do tradycyjnych szyprów. A strona internetowa francuskiej marki opisuje to pachnidło jako symbolizujące francuską sztukę życia. Co niewątpliwie pobudza moją ciekawość. Bez zbędnej zwłoki przekonajmy się zatem jak prezentują się te perfumy i co sprawia, że mimo upływu czasu nadal są dostępne na rynku.
Już samo otwarcie wskazuje nam, że mamy do czynienia z pachnidłem powstałym w latach 70’ XX wieku. Choć od daty premiery Eau de Campagne przeszło oczywiście kilka reformulacji. Nie zmienia to natomiast faktu, że zapach posiada zauważalnie koloński charakter. Do tego jego otwarcie jest zarazem zielone jak i cytrusowe. Obecność bergamotki i cytryny sprawia, że głowa kompozycji jest nie tylko jasna i rześka, ale również do pewnego stopnia soczysta. Z kolei za zieloną stronę recenzowanych perfum odpowiada przede wszystkim galbanum. Czuć je tu naprawdę wyraźnie. Jego cierpki, przypominający trochę młody groszek, aromat dominuje głowę stworzonej przez Jean-Claude’a Ellenę kompozycji. Wtórują mu zaś zioła, w tym nadająca otwarciu nieco więcej pikanterii bazylia. W efekcie pierwsza faza Eau de Campagne jest wyrazista i emanuje świeżością.
W sercu opisywanego dziś zapachu wątek zielony kontynuowany jest za sprawą dwóch składników. Jednym z nich jest geranium, które buduje pomost między początkowym akordem cytrusowym, a tym co czujemy obecnie. Natomiast drugim jest liść pomidora. W tym miejscu wypada mi zaś zwrócić uwagę, że ta cześć rośliny pachnie zgoła odmiennie niż jej owoc. I rzeczywiście, na środkowym etapie Eau de Campagne da się wyczuć coś liściastego. Tę charakterystyczną, zieloną soczystość, której doświadczyć możemy zgniatając w dłoni młode roślinne listki. Jednocześnie, Jean-Claude Ellena wprowadził też do środkowej fazy swojego dzieła akord kwiatowy. Zbudowany w oparciu o nadający całości więcej ciepła oraz podtrzymujący jej jasny charakter jaśmin oraz bardziej wilgotny, kojarzący się z łąką aromat konwalii. Dość zaskakująco, serce opisywanego pachnidła zostało zaś uzupełnione przez śliwkę. Jednak jej woń nie jest tu dla mnie wyczuwalna. Natomiast baza zapachu ma już zdecydowanie bardziej tradycyjny charakter. Za jej zieloną stronę w pierwszej kolejności odpowiadają mech dębowy oraz wetyweria. Towarzyszy im zaś ostrzejszy aromat paczuli. W skutek czego ostatnia faza kompozycji nie jest już ani tak lekka ani jasna jak jej poprzedniczki. Posiada natomiast więcej głębi. W końcówce wyczuć też możemy, służące tu za utrwalacz, syntetyczne piżmo.
A teraz parę słów o parametrach użytkowych Eau de Campagne. Które w moim odczuciu prezentują się przyzwoicie. Jeśli chodzi o moc opisywanych perfum, to jest ona umiarkowana. Jedynie przez pierwszych kilka minut projektują one trochę intensywniej. Po tym czasie nie wykraczają już raczej poza naszą strefę komfortu. Dla nas pozostają jednak wyczuwalne. I to przez całkiem długi, jak na wodę toaletową, czas. Trwałość kompozycji jest bowiem dobra i wynosi około 7-9 godzin od aplikacji.
Zobaczmy też jeszcze jak wygląda flakon recenzowanego dziś pachnidła. I jeśli mam być szczery, to muszę przyznać, że nie zrobił on na mnie szczególnie dobrego wrażenia. Wydaje się trochę nijaki. Ale po kolei. Należąca do Eau de Campagne buteleczka ma kształt walca i wykonana jest z przeźroczystego szkła. Przez które łatwo dostrzec zamkniętą wewnątrz bladozieloną ciecz. Nie przemawia do mnie natomiast w większości przejrzysta etykieta. Widnieje na niej, wpisana w herb, nazwa zapachu. Oraz, nieco niżej, marka producenta. A także oznaczenie koncentracji. Całość uzupełniona zaś została przez cylindryczną, srebrną zatyczkę. Trudno mi jednak powiedzieć, że taki wzór zachęca do sięgnięcia po opisywane perfumy.
Na wstępie zadałem pytanie o powód, dla którego po pół wieku od swojej premiery Eau de Campagne nadal dostępne są w sprzedaży. Odpowiedz wydaje mi się zaś związana z ich charakterem, łączącym w sobie zieloną świeżość z kolońską tradycją. Oraz tym, że na przestrzeni lat klimat tej kompozycji zanadto się nie zmienił. Choć pewnego unowocześnienia nie dało się uniknąć. Nie zmienia to natomiast faktu, że nasz dzisiejszy bohater wyróżnia się ostrym, zielono-cytrusowym otwarciem przechodzącym w liściasto-kwiatowe serce, po którym następuje ciemniejsza i bardziej elegancka baza. A choć całość jest dość prosta i zwiastuje minimalistyczny kierunek, w którym z czasem podążył Jean-Claude Ellena, to jednocześnie wzbudza też zainteresowanie. A ze względu na swój klimat najlepiej sprawdzi się późną wiosną lub w pierwsze dni lata.
Eau de Campagne
Główna nuta: Nuty Zielone, Cytrusy.
Autor: Jean-Claude Ellena.
Rok produkcji: 1974.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)