Silver Iris – srebrzysta bogini tęczy

     Silver Iris to zapach, który zdecydowanie wyróżnia się w portfolio Atelier Cologne, gdyż swoim charakterem znacząco odbiega od przyjętej przez paryską firmę strategii promowania zapachów stanowiących nowoczesne wariacje na temat wody kolońskiej, nazwane przez swoich twórców absolutami (fr. colognes absulues) . Umiejscowiony został w linii zwanej Metal, co doskonale współgra z naturą stanowiącego oś zapachu irysowego kłącza. Dodatkowo zwraca on także uwagę otoczenia, gdyż gdy przeprowadzałem testy tych perfum pierwszą rzeczą jaką usłyszałem od mojej szefowej po wejściu do pracy było: Czym pachniesz? Skoro jednak Silver Iris jest tak dalece odmienny od stylistyki kolońskich absolutów Atelier Cologne należałoby zastanowić się co wpływa na jego unikatowość.

Silver Iris

     Na wstępie chciałbym zauważyć, że w swoim dziele Jérome Epinette użył wyższego niż dotychczas przyjęte, bo aż osiemnastoprocentowego, stężenia perfumowego olejku, co wprost przełożyło się na złożoność, jak również trwałość kompozycji. Silver Iris już od samego początku wskazuje kierunek, w którym podążył jego twórca, otwierając się mieszanką tytułowego irysa pallida, włoskiej tangerynki, chińskiego różowego pieprzu oraz czarnej porzeczki, z której słynie Burgundia, a więc rodzinne strony Epinette’a. Warto zaznaczyć, że otwarcie zapachu pozbawione jest jakichkolwiek marchwiowych akcentów, tak powszechnych w większości irysowych perfum. Tangerynka i porzeczka nadają Silver Iris lekkości i słodyczy, zaś pieprz sprawia, iż jego molekuły roztaczają się w powietrzu wokół nosiciela niczym piękny, zapachowy płaszcz. Mimo to, przy pierwszym teście dzieło Atelier Cologne wydało mi się w swej początkowej fazie lekko gorzkie i budzące skojarzenia z apteką. Cały czas wyczuwam też stalowy chłód jego głowy.  Za to irys nieustannie skrzy się na skórze i nie przestaje, nawet gdy zapach odsłania przed nami swoje serce.

     Na tym etapie kompozycja staje się słodsza i choć nie będę oryginalny to muszę jednak stwierdzić, że wyczuwany przez mnie aromat faktycznie nasuwa skojarzenia ze skarmelizowanym cukrem… Serce zapachu zbudowane zostało z liści fiołka oraz mimozy, obu pochodzących z Grasse, oraz wspomnianej już nuty irysowego kłącza z Toskanii. Takie rozwiązanie powoduje, iż Silver Iris nabiera delikatniejszego, kwiatowego charakteru, stając się jednocześnie cieplejszy. Gdy wybrzmią już ostatnie akordy serca następuje baza zapachu, stanowiąca idealne tło dla tytułowego irysa, który od początku do końca jest tu głównym bohaterem. Epinette oparł ją na indonezyjskiej paczuli, białej ambrze i przede wszystkim bobie tonka z Brazylii. W efekcie otrzymujemy lekko słodki, ciepły i bardzo zmysłowy akord przypominający zamsz, choć spotkałem się również ze skojarzeniami kierującymi się w stronę jedwabiu. To piękny finisz, a do tego naprawdę długotrwały.

Iris

     Jak już wspomniałem na wstępie Silver Iris to kompozycja, która charakteryzuje się lepszymi od większości dzieł Atelier Cologne walorami użytkowymi. Ma silną projekcję pozwalającą cieszyć się zapachem nie tylko na sobie, ale także wokół siebie, do tego dochodzi jeszcze znakomitą trwałość. W moim przypadku sięga ona około 11 godzin, podczas gdy po 6 godzinach nadal wyraźnie czułem go też wokół siebie.

     W przypadku Silver Iris zachowany został klasyczny design flakonów Atelier Cologne, identyczny dla wszystkich kompozycji prezentowanych pod szyldem paryskiej marki, zmianie uległa jednak jego barwa. Zamiast klasycznie przezroczystego, zdecydowano się opakować zapach we flakon powleczony srebrną farbą, która mieni się w słońcu i znacznie lepiej oddaje charakter tych perfum.

     W moim odczuciu zapach stworzony przez Jérome Epinette’a stanowi swoista odę do irysa. Kompozycja ta niemalże nie ewoluuje na skórze a tytułowy kwiat towarzyszy nam od chwili aplikacji aż po zmysłowy finisz. Silver Iris jest przy tym zapachem eleganckim, stanowiącym niemal idealny uniseks (choć opis na stronie internetowej producenta wskazuje na jego damski charakter), który doskonale sprawdzi się zarówno na randce jak i na spotkaniu biznesowym, ale raczej takim, które odbywa się za dnia. Ze względu na nazwę jaką swojemu pachnidłu nadało Atelier Cologne nie da się natomiast uniknąć porównań do Iris Silver Mist Serge’a Lutens’a. W zestawianie z tym zapachem Srebrny Irys okazuje się być jednak bardziej przystępny, a mniej mokry, ziemisty i korzenny. Nie emanuje też tak silnym chłodem jak dzieło stworzone przez Maurice’a Roucel’a. Poprzez słodkie, kwiatowe tony zbliża się raczej w kierunku Iris Ganache od Guerlain. Podsumowując, moim zdaniem Silver Iris to absolutny must try dla wszystkich fanów irysa w perfumach.

Silver Iris
Główna nuta: Irys.
Autor: Jérome Epinette.
Rok produkcji: 2013.
Moja opinia:  Polecam. (6/7)