Wanted – głośne pif i ciche paf

Bohater dzisiejszego wpisu – Wanted – to jedna z młodszych kompozycji w ofercie Azzaro. Te dedykowane mężczyznom perfumy powstały bowiem w 2016 roku. Ich autorem jest zaś Fabrice Pellegrin. Co ciekawe, na blogu gości już jeden zapach Francuza z tego samego roku. Jest nim L’Insoumis od Lalique. Od razu zaznaczam jednak, że między nim a Wanted nie znajdziemy żadnych podobieństw. Kompozycja Azzaro przeznaczona jest dla mężczyzn, którzy wiedzą, czego chcą. I nie boją się po to sięgać. Zgodnie z opisem na oficjalniej stronie marki mamy tu do czynienia z zapachem odważnym i uwodzicielskim. A jak jest naprawdę? Przekonajcie się sami czytając niniejszą recenzję.

Wanted.jpg

Tuż po naciśnięciu atomizera flakonu z napisem Wanted następuje silne uderzenie cytrusów. I mięty. Jest świeżo, lekko i energetycznie. Aromat cytryny  dominuje tę część zapachu. Jest tu niezwykle wyraźny. W zestawieniu ze wspomnianą miętą prezentuje się jednak mało oryginalnie. Na szczęście w początkowej fazie kompozycji pojawia się również imbir. Nadaje on recenzowanym dziś perfumom nieco pikanterii oraz bardziej męskiego charakteru. Zupełnie nie czuję natomiast deklarowanej na tym etapie zapachu lawendy. Spod warstwy cytrusów już teraz przebijają natomiast słodsze tony, w oparciu o które zbudowane są dalsze fazy Wanted. Póki co mogę jednak powiedzieć, że dzieło Pellegrin’a prezentuje się przyzwoicie. Zobaczmy więc co będzie dalej.

Wanted.jpg

Zanim przejdę do opisu tego, co dzieję się w sercu i bazie opisywanych perfum chciałbym podkreślić jedną rzecz. Ewolucja zapachu Azzaro jest naprawdę nieznaczna. Już w pierwszej części odsłania on znakomitą część swojego bukietu, z czasem zmienia się jedynie natężenie poszczególnych elementów. I tak w środkowej fazie Wanted staje się zarazem bardziej słodki jak i dymny. Owocowe akcenty wyczuwałem już w otwarciu kompozycji, jednak dopiero teraz nabrały one kształtu. W zasadzie gdybym nie przeczytał w spisie nut, że mamy tu do czynienia z jabłkiem to pewnie sam bym się nie zorientował. Jednak uzbrojony w tę wiedzę zacząłem je tu wyczuwać całkiem wyraźnie. Ach, ta autosugestia. Wyraźniejsze stają się również dymne tonu wprowadzone do zapachu za sprawą jałowca. Z ich obecności zdawałem sobie jednak sprawę już wcześniej. Teraz jedynie przybrały one na sile. Na scenę wyraźniej wkracza także kardamon. Jego kremowa i lekko zielona woń wygładza ostrzejsze krawędzie Wanted. Zauważalnie zmiękcza wydźwięk tych perfum. Stanowi też pomost między sercem a bazą kompozycji. W tej ostatniej zapach wpada bowiem w objęcia tonki. Robi się słodko i jakby pluszowo. Na szczęście ta słodycz nie jest obezwładniająca. Zęby od niej nie bolą. Trochę czuć jednak syntetyczność zastosowanych materiałów. Za sprawą wetywerii powracają też drzewno-dymne konotacje. Afrykańska trawa przypomina nam również o męskim charakterze tych perfum. Uprzednio nieco przykryty przez słodsze tony, teraz mężczyzna Azzaro znów wychodzi na światło dzienne. A choć fajerwerków z tego powodu nie ma to i tak nie jest źle.

A teraz czas, by przyjrzeć się walorom użytkowym Wanted. Jeśli chodzi o projekcję to podąża ona za ogólnym klimatem zapachu. Podczas początkowej fali cytrusów aromat tych perfum z łatwością roznosi się w powietrzu wokół użytkownika. W miarę jak dzieło Pellegrin’a się tonuje, słabnie też jego moc. W końcówce kompozycję czuć już niemal tylko przy samej skórze. Natomiast jej trwałość określiłbym jako całkiem przyzwoitą. Zapach utrzymuje się na ciele przez około 6-7 godzin, co przy jego niewielkiej zmienności w zupełności wystarczy, by dobrze go poznać.

Wanted.jpg

Nadszedł czas by przejść do najciekawszej części dzisiejszej recenzji. To jest do opisu flakonu Wanted. Ten jest bowiem naprawdę oryginalny. Praktycznie natychmiast przyciąga wzrok. Swoim wyglądem przypomina natomiast bębenek rewolweru. Wszystkie sześć naboi już czeka w swoich komarach. Niech tylko pojawi się tytułowy poszukiwany. Pod tym względem mamy więc spójność między nazwą a butelką opisywanych perfum. Szkoda, że charakter kompozycji zupełne tu nie pasuje. Aż prosiłoby się o coś ze skórą i/lub tytoniem. Srebrne elementy flakonu wyglądają bowiem naprawdę męsko. Nawet jeśli są trochę tandetne. Mimo to gwarantuję, że ten flakon na długo utkwi Wam w pamięci. Jego rozpoznawalność jest olbrzymia.  

Ostateczna ocena jaką wystawiłem Wanted jest wypadkową kilku kwestii. Po pierwsze uważam te perfumy za naprawdę mało oryginalne. Wpisują się w zapoczątkowany lata temu przez 1 Million nurt i nawet nie silą się, by wnieść do niego coś ciekawego. Dodatkowo, nie przepadam za zapachami o tak znikomej ewolucji. Lubię, gdy w kompozycji dużo się dzieję. Gdy jest zmienna i żyje na skórze. Tutaj w dużej mierze tego brak. Perfumy Azzaro bronią się jednak jakością wykonania. Plastiku jest w nich naprawdę mało. Do tego dochodzi zaś bardzo duża uniwersalność zapachu. Wanted sprawdzi się niemal podczas każdej okazji. O każdej porze dnia i roku. I nie sposób tego nie docenić. Stąd ostateczna ocena plasuje się dokładnie po środku mojej skali.

Wanted.jpg

Wanted
Główne nuty: Cytrusy, Tonka.
Autor: Fabrice Pellegrin.
Rok produkcji: 2016.
Moja opinia:  Może być. (4/7)