Uwaga, klasyk! – Cool Water

     Rzadko zdarza się, aby zapach przez wielu uznawany za plagiat przechodził do kanonu męskich perfum. Niemniej w przypadku bohatera dzisiejszego wpisu tak właśnie się stało. Wypada mi zatem przedstawić Cool Water marki Davidoff. O podobieństwie prezentowanej dziś kompozycji do Green Irish Tweed Creed’a napisano już tyle, iż nie ma sensu abym jeszcze bardziej zagłębiał się w ten temat. Na szczęście te dwa zapachy nie są jednak identyczne. Stworzony w 1998 roku przez Pierre’a Bourdon’a Cool Water nie jest bowiem klasycznym zapachem z grupy fougère. Od o 3 lata starszego dzieła Creed’a odróżnia go silniejsze zaakcentowanie nut morskich i cytrusowych. Stało się tak między innymi dzięki zastosowaniu w składzie tych perfum aromamolekuły zwanej Calone. Jeśli chcecie dowiedzieć się jaki efekt wywarła ona na skomponowany przez Bourdon’a zapach zapraszam na krótką charakterystykę Cool Water.

     Za sprawą Calone recenzowane dziś perfumy pachną morzem. Nie odnajdujemy tu jednak zimnej, ciemnogranatowej toni znanej choćby z Kenzo pour Homme. Zapach jest lżejszy i nasuwa skojarzenia z kilkumetrowymi falami, po których z gracją mkną surferzy. Jeżeli wiecie jak pachną morskie odświeżacze powietrza to wystarczy powiedzieć, że właśnie ten aromat odnajdujemy w dziele Bourdon’a. Tyle, że tu jest on pełniejszy i głębszy oraz, co oczywiste, zdecydowanie mniej chemiczno-detergentowy. Początek Cool Water to przy tym naprawdę mocne uderzenie. Czuć świeżość ziół, przede wszystkim lawendy i mięty, którym towarzyszy rozmaryn. Otwarcie jest więc silnie energetyzujące. Co ciekawe, w głowie kompozycji brak owoców cytrusowych. Ich woń imituje natomiast kolendra. Bardzo lubię te przyprawę i uważam, że została ona zgrabnie wkomponowana w początkowy akord Cool Water.

     Wraz z nastaniem fazy serca perfumy stają się słodsze i nieco bardziej kwiatowe. Na pierwszy plan wybija się tutaj - wyczuwalne już w otwarciu - geranium, które doskonale podkreśla cytrusowe akcenty zapachu. Obok niego pojawia się też jaśmin. Osobiście wyczuwam też pewne pomarańczowe niuanse, obecne tu jak mniemam za sprawą neroli. Do nadania Cool Water głębi posłużyły zaś drewno sandałowe i mech dębowy. Dzięki nim kompozycja nabiera wyrazu, silniej odbiegając od klasycznych kolońskich wzorców. Również drzewna baza nadaje działu Bourdon’a charakteru. Jest męska i aromatyczna. Dla mnie najważniejszą rolę pełni tu drewno cedrowe, którego świdrujący w nosie aromat świetnie uzupełnia wcześniejsze ziołowo-cytrusowe akordy. W ten klimat po części wpisuje się także ambra, choć jej obecność wpływa na ocieplenie charakteru kompozycji. Podobnie jak pojawiające się na tym etapie piżmo nadaje ona zapachowi zmysłowości. Niektórzy wskazują, iż w bazie Cool Water występuje też tytoń. Jeżeli tak jest to od razu przyznaję, że dla mnie pozostaje on jednak całkowicie niewyczuwalny.

     Ostry ziołowo-cytrusowy charakter Cool Water sprawia, iż kompozycja ta projektuje naprawdę wyraźnie. Co krok raczy nas swoim świeżym aromatem, Dopiero w bazie staje się nieco bardziej bliskoskórna, jej mocy wciąż jednak nie można nic zarzucić. Bardzo lubię tego typu zapachy. Niestety, w moim przypadku trochę gorzej było z trwałością. Wynik 5-7 godzin nie jest może zły, ale oczekiwałem odrobinę więcej. Z drugiej strony dzieło Bourdon’a zaliczane jest do świeżaków,  a w tej kategorii wiele perfum notuje dużo gorsze rezultaty. Powodów do jakichś większych narzekań zatem nie ma.

     Należący do Cool Water flakon jest bardzo prosty. Zazwyczaj gdy piszę, że flakon jest prosty tuż obok pojawia się też słowo elegancki. W tym wypadku jest jednak inaczej. Mam wrażenie, że ta buteleczka ma w sobie coś sportowego. Być może postrzegam ją przez pryzmat zapachu i obrazu surferów, który przywołuje w mojej głowie, jednak powiedzcie sami czy nie mam trochę racji? A do tego ten świetny niebieski kolor. Idealnie pasuje do tego typu kompozycji. Całość prezentuje się więc naprawdę dobrze i nadzwyczaj męsko. Aż chce się postawić te perfumy na swojej półce.

     Moim zdaniem Cool Water to perfumy co najmniej ciekawe. Wymykają się jednolitej klasyfikacji jako świeżak. Jest prosty, ale nie banalny. Podobnie jak woda morska potrafi podrażnić nozdrza, nie jest jednak aż tak słony. Początkowy, silny, morski akord działa orzeźwiająco. Zapach jest też bardzo uniwersalny i doskonale sprawdzi się na każdą okazję. Nie może więc dziwić fakt, że stworzona przez Pierre’a Bourdon’a kompozycja (choć sama oskarżana o wtórność) doczekała się tylu własnych kopii i naśladowców. Co więcej, Cool Water nie ma w sobie praktycznie żadnych retro akcentów, a to rzadkość w wypadku zapachów o tak długim stażu na rynku perfum. Jeżeli szukacie dla siebie czegoś interesującego ze średniej półki cenowej to moim zdaniem na pewno warto zwrócić uwagę na produkt marki Davidoff.

Cool Water
Główne nuty: Woda morska, Cytrusy.
Autor: Pierre Bourdon.
Rok produkcji: 1988.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)