Odor 93 – zabójczy duet

Przyszedł moment, kiedy w próbniku, który dostałem od Meo Fusciuni został już tylko jeden zapach. A jest nim Odor 93. W materiałach dotyczących tych perfum znalazłem informację, iż liczba 93 jest mistycznym kluczem do podróży. Przy czym chodzi tu o podróż (tak duchową jak i fizyczną), którą w ramach tryptyku Mystic Trilogy odbył Meo. Zaś opisywana kompozycja jest w niej uzupełniona przez drapieżne Narcotico i bardziej zielone L’Oblio. Wracając jednak do przypisanego jej numeru to sam dodatkowo poszukałem w Internecie jego znaczenia. I dowiedziałem się, że jest to kierunkowy do Afganistanu. Taka ciekawostka. Sam zapach posiada natomiast raczej kwiatowo-drzewny charakter. Ale po więcej szczegółów zapraszam do lektury całego wpisu. 

Muszę przyznać, że już samo otwarcie Odor 93 zrobiło na mnie bardzo silne wrażenie. Nie wiem tylko czy pozytywne. Natychmiast czuć tu silnie kwiatową słodycz. Która sprawia, że mimo, iż recenzowane dziś perfumy to uniseks, ja postrzegam je jako mocno kobiece. Ale skoro już zdecydowałem się na recenzję, to trzeba ją przygotować. Tak jak wspomniałem, głowa kompozycji przesycona jest słodyczą. Jedni określiliby ją jako upojną, inni jako mdląca. Ja sam zaliczam się do tej drugiej grupy. Co ciekawe, zgodnie ze spisem nut, składniki których użyto do budowy tej fazy Odor 93 mają jednak z goła odmienny charakter. I tak, w otwarciu swojego dzieła Meo Fusciuni umieścił między innymi liście brzozy oraz kumin. Przy czym żadna z tych nut nie jest tu dla mnie wyczuwalna jako samodzielny element. Co tak naprawdę może również świadczyć o perfumowym kunszcie autora. Nie zauważam też deklarowanego tutaj goździka. Zakładam jednak, że jego aromat wpisany został we wspomniany przeze mnie akord kwiatowy. Który swoje apogeum osiąga w sercu recenzowanych perfum.

A skoro już o środkowej fazie Odor 93 mowa, to czas by przedstawić głównego bohatera kompozycji. A jest nim tuberoza. Co w pełni tłumaczy oszałamiającą słodycz, którą wyczuwam. Szczególnie, że jej woń wspierana jest jeszcze przez również tu obecnego narcyza. W efekcie całość wydaje się jakby pudrowa i nektarowa zarazem. Moją uwagę zwrócił również fakt, iż mimo tak znaczącej roli kwiatów, zapach nie jest jasny. Przeciwnie, mam wrażenie jakby spowijała go cienista aura. To całkiem intrygujący efekt. Odnaleźć tu też można nieco ziołowej świeżości, wprowadzonej za sprawą szałwii. Co do zasady, całość nadal wydaje mi się jednak dość ciężka. W Odor 93  odbieram parę tuberoza - narcyz w podobny sposób jak duet kwiat pomarańczy – tuberoza w Fleurs d’Oranger Serge’a Lutens’a. Czyli jako przytłaczający. Czuć także pewne indolowe niuanse.  Z tym, że w dziele Meo Fusciuni kwiaty są mroczniejsze. Na co wpływ może mieć budująca bazę tych perfum paczula. Podano ją w tu w sygnaturowy dla włoskiej marki sposób. Jest ziemista i lekko słonawa. Towarzyszą jej zaś silnie drzewne nuty oudu i wetywerii. A także drewna gwajakowego. Przez co odbieram tę fazę kompozycji jako nieco dysonansową w stosunku do poprzednich. Dominująca słodycz podtrzymana jednak została przy pomocy wanilii i tytoniu. Dość zaskakująco, wyczuwam tu także coś, co kojarzy mi się z wonią lakieru do włosów.

Przekonajmy się też jak Odor 93 wypada pod kątem parametrów użytkowych. Niespodzianki nie ma. Zapach charakteryzuje się bowiem naprawdę silnym aromatem. Już dwa psiki wystarczą by bez problemu czuć go na sobie i w przestrzeni na około. Pod tym względem kompozycja zasługuje więc na pochwałę. Jednak jej trwałość również nie jest zła. Wynosi bowiem 8-9 godzin. Niemniej, chciałbym przypomnieć iż mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.

Nim przejdę do podsumowania, jeszcze kilka słów o flakonie recenzowanych dziś perfum. A ten wygląda moim zdaniem całkiem nieźle. Sama buteleczka wykonana jest z brązowego szkła. Na jej froncie widzimy zaś jasnobrązową etykietę. Na której umieszczono informację o nazwie zapachu, jego producencie oraz koncentracji. Natomiast atomizer osłonięty jest wykonaną z drewna, walcowatą zatyczką. Spod której widać jedynie kawałek jego srebrnej szyjki. Cały wzór jest prosty, ale i przyjemny dla oka.   

Nie zrozumcie mnie źle. Uważam, że Odor 93 to naprawdę ciekawe perfumy. Potrafię docenić sposób, w jaki zostały skomponowane. Tyle, że ani trochę nie trafia on w mój gust. W zasadzie dawno nie testowałem niczego, co tak bardzo mijałoby się z moimi upodobaniami. Dodatkowo, na niekorzyść tej kompozycji częściowo przemówił także fakt, że testowałem ją równolegle z Shalimar. W porównaniu z arcydziełem Guerlanin mało kto ma szansę dobrze wypaść. Wracając jednak do naszego bohatera, to uważam Odor 93 za ciężki i odurzający. Na Perfumowym Blogu fqjcior określił go jako zapach prawdziwej famme fatale. I trudno mi się z tym nie zgodzić. Jednak jako, że mi samemu daleko do bycia famme fatale, to i moja prywatna ocena daleka jest od siódemki.        

Odor 93
Główne nuty: Tuberoza, Paczula.
Autor: Giuseppe Imprezzabile.
Rok produkcji: 2015.
Moja opinia: Nie polecam. (3/7)