Prezent dla niej – Narciso Rodriguez For Her

Skoro już przy okazji wpisu dedykowanego Yves Saint Laurent – Libre, przypomniałem sobie o cyklu Prezent dla niej, to postanowiłem wziąć byka za rogi i przygotować jeszcze jedną recenzję perfum, które można by podarować kobiecie. Tym razem mój wybór padł zaś na Narciso Rodriguez For Her autorstwa duetu Christine Nagel - Francis Kurkdjian. A więc perfumiarzy cieszących się naprawdę świetną reputacją. Sam zapach opisywany jest natomiast jako niezwykle seksowny i uwodzicielski. Za oceanem okazał się prawdziwym hitem. Doceniony został także przez środowisko, w 2004 roku otrzymał bowiem prestiżową nagrodę FiFi w kategorii Kobiecy zapach roku. Sprawdźmy zatem jak pachną te perfumy.

     Narciso Rodriguez For Her otwierają się niezwykle charakterystyczną nutą kwiatu pomarańczy. Słodką i zawiesistą. Ale nie ciężką. To bardzo ważne, bowiem składnik ten ma tendencję do bycia przytłaczającym. Jednak w swoim dziele Nagel i Kurkdjian okrasili go sporą ilością bergamotki, dzięki czemu głowa kompozycji nabiera cytrusowej rześkości. Choć nie określiłbym jej jako lekkiej czy przestrzennej, nie ciąży też ku ziemi. I to mimo, że w pierwszej fazie recenzowanych perfum pojawia się jeszcze osmantus. Również i on znacząco wpływa na słodki klimat początku For Her. Wspólnie z kwiatem pomarańczy sprawiają, że dzieło Narciso Rodriguez’a ma w sobie coś kuszącego. Ale i jakby drapieżnego. Tak, jakby gdzieś w jego tle czaiło się nieokreślone niebezpieczeństwo. A jednak, zaintrygowani, ignorujemy to przeczucie i decydujemy się sprawdzić co będzie dalej.

     W sercu opisywanego zapachu wątek kwiatowy nadal jest bardzo wyraźny. Tuż obok pojawia się jednak drugi bardzo ważny element. A jest nim piżmo. Za jego sprawą Narciso Rodriguez For Her nabiera więcej zmysłowości. Staje się bardziej aksamitny. Ale i silniej cielesny. A ja zaczynam rozumieć co mieli na myśli eksperci od marketingu, określając te perfumy mianem uwodzicielskich. Środkowa faza kompozycji epatuje kobiecością. Jest w niej coś hipnotyzującego. Niemal narkotycznego. Ale i dekadenckiego. Frywolnego. Trudno to nawet opisać. Z nieskrywaną przyjemnością co chwilę podkładam bloter pod nos. For Her wabią mnie jednak nie tylko swoim seksapilem, ale i bijącym z ich serca żywicznym ciepłem. Znaczącą rolę odgrywa w nim też bowiem ambra. Za jej sprawą całość staje się także odrobinę bardziej elegancka. W miarę upływu czasu, drapieżny charakter stworzonego przez Christine Nagel i Francis’a Kurdjiana pachnidła nieco się jednak tonuje. Obecna w bazie wanilia nadaje mu pociągającej subtelności. Natomiast silniej drzewne nuty paczuli i wetywerii sprawiają, że postrzegam Narciso Rodriguez For Her jako perfumy dla kobiet z klasą. Jak żadne pasują do długiej, czarnej, atłasowej sukni bez pleców oraz diamentowej kolii. I doskonale rozumiem, czemu tysiące Amerykanek zwariowały na punkcie tej kompozycji.     

Audrey Hepburn w scenie z filmu Śniadanie u Tiffany’ego.

     Przy okazji dzisiejszej recenzji nie mógłbym nie wspomnieć o parametrach użytkowych Narciso Rodriguez For Her. I od razu zaznaczam, że co do mocy tych perfum nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń. Dzieło Nagel i Kurkdjian’a projektuje naprawdę intensywnie. Wystarczy już niewielka ilość by roztoczyło wokół nas aurę swojego zmysłowego aromatu. Ponadto, kompozycja posiada również całkiem dobrą trwałość, która wynosi około 8-9 godzin. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę, że mamy tu do czynienia z wodą toaletową, to myślę, że możemy czuć się w pełni usatysfakcjonowani walorami użytkowymi opisywanego pachnidła.    

     Według mnie na uwagę zasługuje również flakon recenzowanych perfum. Przede wszystkim ze względu na nietypowe (i silnie kontrastowe) połączenie kolorów. Znaczna część butelki pokryta jest bowiem czarną farbą. Natomiast czcionka, która wypisano nazwę kompozycji ma barwę pudrowego różu. Takie zestawienie wcale jednak nie razi. Dodatkowo, zauważyć muszę, jak bardzo minimalistyczny jest ten flakon. Oprócz wspomnianego oznaczenia zapachu nie znajdziemy bowiem na nim żadnych innych informacji. Jeśli zaś do tego wszystkiego dołożymy jeszcze prostą czarną zatyczkę wykonaną z plastiku, to otrzymujemy wzór, obok którego trudno przejść obojętnie.

     Narciso Rodriguez For Her to w moim odczuciu perfumy ze wszech miar intrygujące. Stosunkowo proste, a jednak wywołujące całą kaskadę emocji. To zapach seksu i pożądania. Ale i kobiecej delikatności. Rzadko spotykane połączenie nut nadało mu oryginalności, mimo iż tak naprawdę mamy tu do czynienia z nowoczesnym szyprem. Jednak sposób, w jaki przedstawiono w nim zarówno piżmo jak i kwiat pomarańczy zasługuje na wyróżnienie. Zmysłowość i niewinność. Piękno i wulgarność. W For Her pozornie sprzeczne wrażenia spajają się w niezwykle zgrabną całość. Której magnetyzmowi nie sposób się oprzeć.     

Narciso Rodriguez For Her
Główne nuty: Kwiat Pomarańczy, Piżmo.
Autor: Christine Nagel, Francis Kurkdjian.
Rok produkcji: 2003.
Moja opinia:  Polecam. (6/7)