Egypt – w cieniu piramid

Dziś jeden z tych wyjątkowych dni, gdy wprowadzam na bloga nową markę. A tym razem jest nią Eight & Bob. Na pierwsze spotkanie nie wybrałem jednak najpopularniejszego zapachu jaki ma w swoim portfolio, to jest kultowego Eight & Bob EDT. Zdecydowałem się za to na Egypt z 2014 roku. A więc kompozycję inspirowaną, jak już się pewnie domyśliliście, Starożytnym Egiptem. I jego skąpanymi w słońcu bazarami pełnymi aromatycznych przypraw i szlachetnych żywic. Tyle, że szumne zapowiedzi często nijak się mają do tego, czym w rzeczywistości pachną dane perfumy. Przekonajmy się zatem jak jest w przypadku naszego dzisiejszego bohatera.

Read More

Infusion d’Oeillet – do kwiatka w butonierce

Goździk to dla mnie kwiat, który kojarzy się z miłością. A przede wszystkim z dawanymi wybrance bukietami. Natomiast wpięty w butonierkę służy za ozdobę garniturów ślubnych. Ale jego aromat pojawia się również w perfumach. Tyle, że nie przypominam sobie żadnych, w których odgrywałby on pierwszoplanową rolę. Zazwyczaj jest tylko dodatkiem. Jednak na dziś przygotowałem recenzję zapachu, gdzie to właśnie goździk jest głównym bohaterem. A konkretnie Infusion d’Oeillet Prady. Kompozycji stworzonej w 2009 przez Danielę Andrier. I określanej jako świeża i zmysłowa zarazem. Sprawdźmy!

Read More

Ombre Noire – braterstwo kultur

Minęło już trochę czasu odkąd ostatni raz recenzowałem perfumy Lalique. A przecież francuska marka ma w swojej ofercie kilka naprawdę dobrych pachnideł. Ale czy do tego grona zalicza się również bohater dzisiejszego wpisu, a więc Ombre Noire (fr. czarny cień)? O tym już za chwilę. Teraz natomiast chciałbym zaznaczyć, że jest to kompozycja stosunkowo młoda. Na rynku debiutowała bowiem w 2017 roku. Co ciekawe, zerknąłem też na oficjalną stronę Lalique i dowiedziałem się, że na chwilę pisania niniejszej recenzji cały nakład Ombre Noire jest wyprzedany. Można tylko zamówić powiadomienie mailowe, gdy zapach znów będzie dostępny. Przy okazji dowiedziałem się także, że dzieło Karine Dubreuil-Sereni stanowi połączenie dwóch olfaktorycznych rodzin: fougère oraz perfum orientalnych. Przekonajmy się zatem jak pachnie.

Read More

Polo Blue – Wycieczkowcem po Karaibach

Lato tuż tuż, pomyślałem zatem, że czas przygotować jakiś wpis w wakacyjnym klimacie. Zdecydowałem się więc na recenzję Polo Blue marki Ralph Lauren. Zapachu mającego kojarzyć się z błękitnym niebem, wodą i świeżym powietrzem. Inspiracja naprawdę godna przekucia na perfumy. A zadanie to powierzono duetowi Carlos Benaim – Christophe Laudamiel. Szczególnie sylwetka tego pierwszego powinna być znana wszystkim miłośnikom wonnych kompozycji, Marokańczyk odpowiada bowiem za stworzenie takich best-sellerów jak Eternity for Men i Polo Green. Obie te kompozycje to jednak klasyczne fougère. Czy zatem równie dobrze poradził sobie z lżejszym tematem?

Read More

Escape for Men – owocowa bryza

Jeśli chodzi o markę Calvin Klein, to spora część jej męskich perfum to odpowiedzi na sukces kompozycji dedykowanych kobietom. Tak było choćby w przypadku Eternity for Men oraz Obsession for Men. I nie inaczej jest w przypadku naszego dzisiejszego bohatera. Escape for Men z 1993 stanowią bowiem dopełnienie, mających premierę dwa lata wcześniej, damskich Escape. Jak przystało na zapach powstały w pierwszej połowie lat 90’ XX wieku, eksploruje zaś temat morskiej świeżości. Za jego stworzenie odpowiada natomiast nieznany mi do tej pory Steve DeMercado. Przekonajmy się więc czy pierwsze spotkanie z tym twórcą zaliczać się będzie do udanych.

Read More

Olfaktoryczna anatomia – opoponaks, czyli słodkie złoto Somalii

Dziś po raz kolejny powracam do tematu wonnych żywic. Tym razem na tapetę wziąłem zaś jedną z najbardziej egzotycznych, czyli opoponaks. Już na wstępie muszę jednak zaznaczyć, że w związku z naszym dzisiejszym bohaterem narosło sporo niejasności. Mianem opoponaks często (i błędnie) określa się bowiem także opopanaks, który, choć ma podobne pochodzenie, jest jednak zupełnie inną substancją. Co więcej opoponaks nazywany jest również perfumeryjnym opopanaksem. Zdezorientowani? Nie martwcie się, ja też na początku byłem. W niniejszym poście postaram się jednak wszystko w miarę jasno wytłumaczyć. A także przedstawić co ciekawsze kompozycje z tą nutą w temacie.

Read More

Musc Nomade – szlakiem karawan

Po dość długiej przerwie na Agar i Piżmo powracają perfumy Annick Goutal. A więc marki, którą bardzo cenię. Na bohatera dzisiejszej recenzji wybrałem zaś Musc Nomade. Zapach powstały w 2008 roku i wchodzący w skład kolekcji Les Amberistes. To przy tym moje drugie, po Ambre Fétiche, spotkanie z tą linią. Sama kompozycja inspirowana jest natomiast Orientem i podróżującymi po jego krajach karawanami. Wśród przewożonych przez nie towarów znaleźć można było wiele szlachetnych aromatów. Trafiały one na dwory władców, a arabskie księżniczki używały ich do nacierania skóry. I właśnie tym tropem podążyły Camille Goutal i Isabelle Doyen. Z tym, że stworzone przez nie perfumy dedykowane są zarówno kobietom jak i mężczyznom. Zresztą przekonajcie się sami.

Read More

M7 – oudowy wizjoner

Raz na jakiś czas zdarza mi się przygotować recenzję perfum, które nie są już dostępne. I tak też jest w wypadku zapachu będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. A mam tu na myśli słynne M7 autorstwa Alberto Morillas’a i Jacques’a Cavalier’a. Kompozycję, która o mniej więcej dekadę wyprzedziła modę na oud. Niestety, jak to często w takich wypadkach bywa, nie została doceniona przez ówczesne audytorium. I szybko zniknęła z rynku. A szkoda, bo te perfumy to kolejny dowód na to, jak wielkim wizjonerem jest, zarządzający w tamtym okresie domem mody Yves Saint-Laurent, Tom Ford. Nie traćmy jednak czasu na zbędne dywagacje i przekonajmy się jak pachnie M7.

Read More

Jazz Club – wieczór w Birdland

Dziś na bloga trafia zupełnie nowa marka. Maison Margiela. Zaś jej pierwszymi perfumami, jakie mam przyjemność recenzować są Jazz Club. A więc zapach z linii Replica, mającej odwoływać się do wspomnieć związanych z konkretnymi miejscami. Takimi jak na przykład klub jazzowy. A skoro o tego typu klubach mowa, to nie ma chyba słynniejszego niż nowojorski Birdland. Wszyscy najwięksi kiedyś tam występowali i nawet dziś zabawy trwają do rana. Zgodnie z opisem na oficjalnej stronie marki, stworzona przez Alienor Massenet kompozycja również posiada bardzo radosny charakter. Z tym, że pasować ma raczej na bardziej kameralne spotkania w prywatnych klubach. Przekonajmy się jednak jak jest w rzeczywistości.

Read More

Mémoire d’une Odeur – wyryty w pamięci

Dziś na Agar i Piżmo pierwszy raz pojawia się recenzja perfum domu mody Gucci. Od razu jednak mówię, że nie ma to żadnego związku z niedawno przeze mnie obejrzanym House of Gucci. Po prostu uznałem, że już czas wprowadzić na bloga nową markę. Przy czym mój wybór nie padł na zapachy będące jej okrętami flagowymi, ale na nieco bardziej kontrowersyjny Mémoire d’une Odeur. Kompozycja ta miała premierę stosunkowo niedawno (2019 rok) a jej autorem jest dobrze znany czytelnikom Alberto Morillas. W swoim założeniu odzwierciedlać ma zaś pamięć! A więc nie jedno konkretne wydarzenie z przeszłości, ale abstrakcyjną wizję naszej olfaktorycznej podświadomości. I jakby tego było mało, dodatkowo natrafiłem też na informację, iż najnowsze dzieło Gucci stanowi początek nowej rodziny zapachów – mineralno-aromatycznych. I jak tu nie sięgnąć po próbkę?

Read More