Bel Ami Vétiver – duet, co się zowie

Dziś jeden z tych rzadkich dni, kiedy na bloga trafia flanker. Tym razem od Hermès’a. Bohater dzisiejszego wpisu - Bel Ami Vétiver – stanowi bowiem wariację na temat kultowego w niektórych kręgach Bel Ami (fr. przystojny przyjaciel) z 1986 roku. Zainspirowany dziełem Jean-Louis’a Sieuzac’a, Jean-Claude Ellena postanowił przedstawić własną interpretację skórzano-drzewnego tematu. Trochę go przy tym uwspółcześniając. Jak zatem stworzone przez niego perfumy wypadają w porównaniu do swojego protoplasty? Tego dowiecie się czytając niniejszy wpis.

Bel Ami Vetiver.jpg

Bel Ami Vétiver posiada lekko słodki a lekko wytrawny początek. Główna nuta skóry wyczuwalna jest w nim niemal od zaraz. Jednak to nie ona odgrywa najważniejszą rolę w otwarcia kompozycji. To, co dociera do naszych nozdrzy tuż po aplikacji recenzowanych perfum na skórę to bowiem mieszanka cytrusów i przypraw. I tak, odnajdziemy tu bardzo lubianą przez Jean-Claude’a Ellenę pomarańczę bigarade oraz słodkawą woń imbiru. Ten ostatni wskazuje na orientalny klimat, który nieodłącznie towarzyszy dziełu Hermès’a. W początkowej fazie zapachu pojawia się także kardamon. Nadaje mu on nieco zielonego odcienia oraz wygładza ostrzejsze, skórzane akcenty. Już na wstępie wyczuć można też tytułową wetywerię, jej aromat silniej rozwinie się jednak dopiero w sercu Bel Ami Vétiver.

Nie mam wątpliwości, że wspomniana wetyweria odgrywa jedną z najważniejszych ról w recenzowanych perfumach. Jest zielona i drzewna. Ale mało dymna. Ma za to nieco bardziej orzechowe oblicze. I w takiej formie naprawdę może się podobać. Obok niej pojawia się zaś stały element wielu skórzanych kompozycji, to jest irys. Choć nie jest głównym bohaterem, jego aromat jest tu dobrze wyczuwalny. Wprowadza do zapachu element chłodu, dzięki któremu dobrze paruje się ze wspomnianym wetiwerem. W sercu Bel Ami Vétiver bardzo dużą rolę odgrywają też przyprawy. Przede wszystkim kumin. Odrobinę brudny i fizjologiczny, świetnie dopełnia przewodni, skórzany wątek. Wraz z nim na scenę powoli wkraczać zaczyna - jakby dymna tutaj - wanilia a kompozycja przechodzi w swój ostatni etap. W bazie zapachu rządy ostatecznie przejmuje już skóra. Jej woń jest mocna i intensywna. Kojarzy mi się z wnętrzem luksusowego samochodu. Wydaje mi się, że Ellena celowo zachował część jej retro oblicza. Kompozycja jest nowoczesna, jednak wyraźnie nawiązuje też do tradycji. Francuski perfumiarz uwspółcześnił skórzany temat, choć jednocześnie utrzymał podobieństwo do oryginalnego Bel Ami. Świadczyć o tym może także obecna w ostatniej fazie zapachu nuta styraksu. Przyciemnia ona kompozycje, jednocześnie zwracając uwagę na jej słodszy, balsamiczno-drzewny aspekt. W ten klimat po części wpisuje się także użyte na tym etapie kadzidło. Dodatkowo akcentuje ono, wprowadzony przy pomocy przypraw, orientalny charakter Bel Ami Vétiver. Nie można też zapomnieć o odrobinie słodkiego piżma, które wypływa na powierzchnię w samej końcówce perfum Hermès’a.

Bel Ami Vetiver 1.jpg

Przekonajmy się teraz jak prezentują się walory użytkowe opisywanej dziś kompozycji. Na początek projekcja. Już od pierwszego testu Bel Ami Vétiver wydał mi się zapachem dość mocnym. Na pewno plasuje się powyżej średniej. Nie jest jednak tak, że jego aromat poraża wszystkich w naszym otoczeniu. Niewątpliwie, zwraca jednak uwagę. Jeśli zaś chodzi o trwałość, to również i tu rozczarowania nie ma. Perfumy te utrzymują się na ciele przez około 7-8 godzin, co jak dla wody toaletowej jest naprawdę dobrym wynikiem.

Kilka słów o flakonie Bel Ami Vétiver. Według mnie jest on naprawdę elegancki, choć jednocześnie dość prostu. To ten sam kształt, jaki mają również buteleczki z serii HERMÈS COLOGNE. Tyle, że ten jest przeźroczysty. Wyraźnie widać znajdującą się w jego wnętrzu jasnobrązową ciecz. Niemal tej samej barwy są także litery, którymi wypisano nazwę zapachu. Sama etykieta jest natomiast ciemniejsza. W jej dolnej części zauważyć też można wytłoczone logo francuskiej marki. Całość wieńczy zaś półokrągła, czarna zatyczka. Wszystko prezentuje się schludnie i bardzo spójnie. Flakon stanowi więc udane dopełnienie kompozycji.  

Jak podsumować recenzowane dziś perfumy? Przede wszystkim należy stwierdzić, że Bel Ami Vétiver to zapach bezsprzecznie męski. Prawdziwie mocna rzecz. Tyle, że raczej dla mężczyzn po 30. roku życia. Do młodszych jakoś mi nie pasuje. Ponadto,  kompozycja jest zaskakująco bogata i zróżnicowana. Zwłaszcza jak na Jean-Claude’a Ellenę. Francuz przyzwyczaił mnie do perfum prostszych i w minimalistycznym stylu. Cieszę się więc, że miałem okazję poznać go od zupełnie innej strony. Bel Ami Vétiver naprawdę mi się podoba. Jest zmienny, choć nigdy nie odchodzi zbyt daleko od swojego tematu przewodniego. A mariaż skóry z wetywerią wyszedł tu naprawdę świetnie. Żeby tylko na półki perfumerii trafiało więcej takich zapachów…    

Bel Ami Vétiver
Główne nuty: Skóra, Wetyweria.
Autor: Jean-Claude Ellena.
Rok produkcji: 2013.
Moja opinia:  Gorąco polecam! (7/7)