19.1 Neroli ad Astra – w deszczu białych płatków

Jakiś czas temu uznałem, że na Agar i Piżmo za mało jest perfum z nutą neroli. Tak więc dziś na bloga trafia kolejna kompozycja z tym olejkiem w składzie (i tytule). 19.1 Neroli ad Astra od Parfumerie Générale. Zapach ten jest stosunkowo nowy, bowiem do kolekcji francuskiej marki dołączył dopiero w 2017 roku. A ponieważ do tej pory moja przygoda z perfumami Pierre’a Guillaume’a miała pozytywny przebieg, postanowiłem przetestować kolejne. Ciekawi czy trend się utrzymał? Jeśli tak to zapraszam do lektury niniejszej recenzji. Dodam jeszcze tylko, że zgodnie z opisem na oficjalnej stronie PG budujące Neroli ad Astra kwiaty pachną jakby zebrane zostały w niebiańskim ogrodzie. Poznajmy zatem to cudo!

Neroli ad Astra.jpg

Początek kompozycji lekko mnie zaskoczył. Jest bowiem wyraźnie owocowy. Na pierwszy plan wybija się zaś gruszka! I naprawdę łatwo ją tutaj zidentyfikować. Jest bardzo słodka, choć jej aromat zawiera też w sobie pewne bardziej gorzkie akcenty. Do tego jest także bardzo soczysty. W owocowy klimat otwarcia 19.1 Neroli ad Astra wpisuje się również mandarynka. Podobnie słodka, współtworzy głowę recenzowanych perfum. Powyższej dwójce towarzyszy zaś różowy pieprz. Bardzo ciekawie wpisuje się on w początek zapachu, nadając mu niezbędnej przestrzenności. I nieco pikanterii. Nie zaburza jednak słodko-owocowego charakteru pierwszej fazy kompozycji. Już na tym etapie wyczułem też pewne zielone niuanse, o nich jednak za chwilę.

Neroli ad Astra.jpg

W sercu zapachu jego bohaterowie dość wyraźnie się zmieniają. Na pierwszy plan wychodzą białe kwiaty. A ich dominacja jest naprawdę wyraźna. Neroli ad Astra niemal zupełnie traci owocowy charakter. Wpada za to w objęcia neroli. Jego aromat jest słodko-gorzki i nieco otumaniający. Jednocześnie ciepły, ale i na swój sposób mydlanie czysty. Rozjaśnia kompozycję. Nie jest jednak lekki. Przeciwnie, w swojej środkowej fazie dzieło Pierre’a Guillaume’a ma w sobie coś ciężkiego. Wyrazistości nabierają też wspomniane już zielone akcenty. Pochodzą one przede wszystkim od pojawiającego się tu kwiatu agawy. Oraz towarzyszącego mu geranium. Ich cierpkość pozwala zbalansować kwiatową słodycz serca Neroli ad Astra. I o ile jestem w stanie doszukać się tu agawy, to obecność geranium jako samodzielnej nuty nieco mi umyka.  Za to w miarę upływu czasu coraz silniej ujawniać się zaczyna jaśmin. I to on według mnie jest drugim obok neroli bohaterem opisywanych dziś perfum. Jego charakterystyczna, silnie słodka i nieco zmysłowa woń jest tu naprawdę ewidentna. Za jej sprawą zapach ciąży w wieczorową stronę. Jednocześnie, wydaje mi się, że nabiera też przechyłu w kobiecym kierunku. I nie niwelują tego ani obecna w bazie wetyweria ani piżmo. To ostatnie dość dobrze wkomponowuje się zaś w lekko mydlany klimat wykreowany przez neroli.

Przeanalizujmy teraz parametry użytkowe 19.1 Neroli ad Astra. Jak kompozycja Pierre’a Guillaume’a prezentuje się pod kątem mocy oraz trwałości? Jeśli chodzi o projekcję zapachu to określiłbym jako umiarkowaną. Aromat tych perfum jest wyczuwalny wokoło, pozostawia nawet niewielki ogon. Nie dominuje jednak swojego otoczenia. Także i czas przez jaki utrzymuje się on na ciele sklasyfikowałbym jako średni. W moim wypadku wynosił on 6 do 8 godzin. W tym miejscu wypada też jeszcze nadmienić, że bohater dzisiejszego wpisu na postać wody toaletowej.

Neroli ad Astra.jpg

Ostatnim elementem, któremu chciałbym się przyjrzeć w dzisiejszym wpisie jest flakon Neroli ad Astra. Mamy tu do czynienia z typowym wzorem Parfumerie Générale. Widzimy więc przeszkloną buteleczkę o niemal kwadratowym froncie. W jej centrum widnieje zaś okrągła, czarna etykieta. A na niej wypisane zostały nazwa kompozycji, jej marka oraz numer porządkowy. Uwagę zwrócić może w szczególności .1 informujące, że mamy tu do czynienia z wariacją na temat oryginalnej 19. Przerabiając swoje zapachy Pierre Guillaume dość znacząco zmienił jednak ich charakter.  Tak więc z 19. Louanges Profanes za wiele tu nie odnajdziemy. Wracając zaś do flakonu, to zwieńczony on został czarną zatyczką. A jego wnętrze wypełnia żółto-przeźroczysta ciecz.

Jeśli chodzi o podsumowanie dzisiejszej recenzji, to chciałbym zacząć od tego, że postrzegam 19.1 Neroli ad Astra jako perfumy białokwiatowe z ciekawie wkomponowaną nutą gruszki. Kompozycja jest ciepła i zmysłowa. Ale nie otulająca. Do tego jej słodycz trochę mnie jednak przytłacza. Z początku jest całkiem przyjemna, z czasem stała się jednak zbyt intensywna. No i nie potrafię pozostać obojętny na obecny tu kobiecy pierwiastek. Nie dyskredytuje on może tych perfum jako dedykowanych obu płciom, ale sprawia, że noszą je nie czułem się w pełni komfortowo. Niemniej, podoba mi się jak ewoluują na skórze. Oraz jak naturalnie pachną. Tyle, że koniec końców Neroli ad Astra to jednak zapach nie dla mnie. Ale może dla kogoś z Was okaże się strzałem w dziesiątkę?                                                                                          

19.1 Neroli ad Astra
Główne nuty: Jaśmin, Neroli.
Autor: Pierre Guillaume.
Rok produkcji: 2017.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)