Rochas Man – zimowy romantyk

Raz na jakiś czas zdarza mi się wprowadzić na Agar i Piżmo markę, której perfum wcześniej nie znałem. I tak też dzieje się dziś. Na bloga trafia bowiem Rochas Man. A więc jeden z niewielu męskich zapachów w ofercie francuskiego domu mody, którego założycielem był Marcel Rochas. Za skomponowanie tego, powstałego w 1999 roku, pachnidła odpowiedzialny jest natomiast bardzo przeze mnie ceniony Maurice Roucel. Z tym, że opis kompozycji jakoś specjalnie nie zachęcił mnie do testów. Mowa w nim o tym, że mamy do czynienia z perfumami dla współczesnych mężczyzn: delikatnymi, ale męskimi, radosnymi, ale poważnymi, i uwodzicielskimi, ale in love. Czyli sam w sumie nie wiem jakimi. Ale może właśnie dlatego trzeba bezpośrednio się o tym przekonać?

     Głowa Rochas Man zbudowana jest w oparciu o tylko dwie nuty. Lawendę i bergamotkę. Od razu czuć jednak kilka innych składników budujących kolejne fazy zapachu. Bardzo szybko zdać sobie można również sprawę z faktu, że mamy do czynienia z pachnidłem zdecydowanie słodkim. Czyli nie do końca w moim klimacie. Słodycz otwarcia wynika zaś przede wszystkim z obecności wspomnianej już lawendy. Początkowo przybiera ona więc bardziej ziołowy charakter. Jest tu nawet jakaś odrobina zieleni. To, że pierwszy etap kompozycji sprawia jednocześnie wrażenie świeżego, to już z kolei zasługa wyżej wymienionej bergamotki. Nie jest ona natomiast ewidentna. Nieco równoważy jednak słodką stronę Rochas Man i przydaje dziełu Maurice’a Roucel’a cytrusowej rześkości.

     Gdy pierwsza faza recenzowanych perfum już przeminie, w ich centrum pojawia się nuta kawy. Nie mamy tu jednak do czynienia z silnie pobudzającym aromatem małej czarnej, ale raczej mleczną i kremową wonią cappuccino. Albo nawet mocci, w środkowym etapie kompozycji da się bowiem wyczuć coś lekko czekoladowego. Jednocześnie, upewniamy się co do tego, że nasz dzisiejszy bohater jest pachnidłem z rodziny gourmand. Wrażenie to podtrzymane zostało jeszcze za pomocą obecnej w jego sercu maliny. Podtrzymuje ona słodycz Rochas Man, która dodatkowo podbudowana została przy pomocy jaśminu. Mogłoby się zatem wydawać, że dzieło Roucel’a przechyla się w kobiecą stronę, nie jest to jednak prawda. Mimo, iż w jego sercu pojawia się jeszcze jedna kwiatowa nuta, a konkretnie  konwalia, całość utrzymuje męski charakter. Jest natomiast wyraźnie zmysłowa i otulająca. Do czego w bardzo dużym stopniu przyczynia się budująca bazę kompozycji wanilia. Tak naprawdę, to czuć ją już od samego początku, jednak dopiero w ostatniej fazie zaczyna ona odgrywać w pełni pierwszoplanową rolę. Towarzyszy jej zaś równie słodka, a zarazem balsamiczna woń ambry. Do której dołożono jeszcze kremowy aromat sandałowca. Który, wraz z obecną w końcówce paczulą, przypomina nam o męskim charakterze opisywanego pachnidła.

     Przedstawiłem już jak pachną Rochas Man, czas zatem by przyjrzeć się jak wypadają pod kątem parametrów użytkowych. A te są moim zdaniem całkiem niezłe. Jeśli chodzi o projekcję, to powiedziałbym, że jest ona w normie. Aromat opisywanej kompozycji nie jest szczególnie intensywny, da się go jednak wyczuć w przestrzeni wokół nas. Biorąc pod uwagę otulający klimat tego pachnidła, jego moc została dobrze dobrana. Podobnie zresztą jak i trwałość, która prezentuje się na naprawdę przyzwoitym poziomie 8-9 godzin. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mamy tu do czynienia z wodą toaletową.

     To jeszcze krótko o flakonie recenzowanych perfum. A ten niewątpliwie zwraca uwagę. Swoim kształtem kojarzy mi się zaś z nabojem do pistoletu. Lub z popularnymi w latach 70’ XX wieku lampami lawa. Na srebrnej podstawie osadzono wykonany z mlecznego szkła stożek, który pełni funkcję zatyczki. U jego podstawy umieszczono zaś pierścień, w którym wygrawerowano nazwę zapachu. Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, ze jest ona wpisana na krzyż: ROCHAS w poziomie, a MAN w pionie, ze wspólną literą A. Spod zatyczki prześwituje zaś subtelny fiolet, a więc barwa, którą ma zamknięta we wnętrzu ciecz. Dodam też jeszcze, że autorami opisanego wzoru są  Franzrudolf Lehnert (między innymi były dyrektor kreatywny grupy Coty i były wiceprezydent Proctor & Gamble) oraz Michael Förster.

     Uważam, że Rochas Man to całkiem ciekawe kulinarne perfumy dla mężczyzn. Zapach jest słodki i zmysłowy. Ma w sobie także coś subtelnie drzewnego. A jego ciepły i otulający aromat doskonale sprawdzi się w mroźne zimowe dni, których sporo jeszcze przed nami. Jednocześnie, dużą zaletą tej kompozycji jest to, jak bardzo podoba się ona kobietom. Wspominałem już, że dzieło Maurice’a Roucel’a zachowuje męski charakter, ewidentnie wpisuje się jednak w damskie gusta. Choć z mojego punktu widzenia całość mogłaby być odrobinę mniej waniliowa. Przesytu jednak nie ma. Podobnie jak i wrażenia, że te perfumy przytłaczają lub duszą. Rochas Man to zapach dobrze zbalansowany, który świetnie sprawdzi się podczas romantycznych wieczorów przy kominku. Dodatkowym atutem jest zaś jeszcze stosunkowo niska cena tych perfum.  

Rochas Man
Główna nuta: Wanilia, Kawa.
Autor: Maurice Roucel.
Rok produkcji: 1999.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)