D’Or – nie wszystko złoto…

Dziś już trzecie spotkanie z perfumami tworzonymi przez Tkliwych Nihilistów. Zaś w związku z wysokimi ocenami jakie przyznałem No. 1 i No. 2 moje oczekiwania co do kolejnych zapachów wyraźnie wzrosły. Czy zatem D’Or im sprostał? O tym już za chwilę. Jako ciekawostkę przytoczę natomiast umieszczony na stronie marki komentarz jednego z użytkowników/użytkowniczek, w którym przeczytać możemy, że kompozycja ta kojarzy (…) się z intelektem podszytym sex appealem. Oraz, że Maria Skłodowska i Piotr Curie z pewnością by jej używali. Po tak oryginalnej rekomendacji trudno nie czuć zaciekawienia. Nie traćmy zatem czasu i przekonajmy się jak pachną D’Or.

     Początek zapachu wywołał u mnie lekką konsternację. Chyba nie tego się spodziewałem. Nie mogę jednak odmówić otwarciu oryginalności. Wynikającej przede wszystkim z umieszczenia w jego centrum nuty turówki wonnej. Lepiej nam wszystkim znanej jako żubrówka. Której obecność przekłada się na wyczuwany tu przeze mnie aromat siana. Jest również ziołowo i bardzo wytrawnie. Od kompozycji bije silna aura goryczy, zabarwiona nieco zielenią. Co może być spowodowane wprowadzeniem do głowy D’Or aromatu nawłoci. Jest to gatunek rośliny z rodziny astrowatych, występujący głównie w Ameryce Północnej. O lekko lukrecjowym zapachu. Którego ślady odnaleźć możemy w dziele Karola Jaśkowiaka. W pierwszej fazie kompozycji pojawia się też budleja. Jej słodka i jakby migdałowa woń uzupełnia olfaktoryczne spektrum otwarcia. Wspólnie, całe trio wskazuje zaś na słodko-gorzki kierunek, w którym podążać będą recenzowane perfumy.

     W miarę jak mijają kolejne minuty od aplikacji D’Or na skórę, kompozycja coraz bardziej się wycisza. A my powoli zapominamy o jej intensywnym początku. Teraz na scenę wkracza nuta miodu. Słodka, ale i z zauważalnymi gorzkimi akcentami. Gdybym miał zgadywać postawiłbym na miód gryczany. Tyle, że nie muszę bo oficjalna strona Tkliwych Nihilistów wprost wskazuje, że to właśnie ten typ złocistego nektaru został tutaj wykorzystany. Po prostu początkowo przeoczyłem tę informację. Muszę również zauważyć, że wprowadzenie tego składnika do zapachu naprawdę nadaje mu czegoś migotliwie złocistego. Całość jest jednak raczej spokojna. Do pewnego stopnia senna. Obok miodu pojawia się zaś jeszcze Timbersilk – opatentowana przez IFF aromamolekuła o ambrowo-drzewnym aromacie. Odpowiada ona za ocieplenie klimatu D’Or i nadanie tym perfumom większej zmysłowości. Natomiast początkowa gorycz powraca w bazie kompozycji. A dzieje się tak za sprawą białego oudu. Który jest składnikiem zupełnie niepowiązanym z tradycyjnym agarem. Pozyskuje się go bowiem z występujących na Borneo drzew Aetoxylon sympetalum. Aromaty obu żywic są jednak zbliżone. Także i tu odnajdziemy więc pewne ziemisto-apteczne akcenty. Uzupełnione jeszcze słodszymi woniami ambry i liatry.

     Zobaczmy teraz jak prezentują się parametry użytkowe D’Or. Z początku zapach projektuje całkiem intensywnie. Ale tylko z początku. Dość szybko traci bowiem na sile. I przez pozostałą część swojego żywota trzyma się blisko skóry. Nie jest jednak tak, że w ogóle go nie czujemy. Obfitsza aplikacja również okazała się pomocna. Nie mogę natomiast wysunąć żadnych zarzutów pod adresem trwałości tych perfum. D’Or znikają z mojej skóry dopiero w okolicach 9-10 godziny od momentu ich użycia. Uważam to za dobry wynik, nawet biorąc pod uwagę fakt, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.

     To jeszcze króciutko o flakonie opisywanego dziś pachnidła. Sam wzór jest typowy dla Tkliwych Nihilistów. Prostopadłościenna buteleczka z masywnym dnem wykonana jest z przeźroczystego szkła. Przez które zobaczyć możemy znajdującą się wewnątrz bursztynową ciecz. Jej front przyozdobiony został etykietą wykonaną z imitującego skórę papieru. Która nadaje całości elegancji. I która w przypadku D’Or ma kolor czarny. Przy użyciu kontrastowo złotej czcionki na etykiecie wypisano nazwę zapachu oraz jego producenta. Nie zabrakło także logo marki. A połączenie złota i czerni sprawia, że całość ma w sobie coś dystyngowanego. Wzór uzupełniono zaś jeszcze czarną cylindryczną zatyczką.     

     Jeśli oceniać D’Or przez pryzmat dominujących nut, a więc jako perfumy miodowo-oudowe, to ich ocena nie będzie najlepsza. W tej kategorii poprzeczkę bardzo wysoko zawiesiły już bowiem Honey Aoud od Montale. A dziełu Tkliwych Nihilistów daleko do ich cudownego, bogatego, a zarazem niezwykle harmonijnego aromatu. Tymczasem w opisywanej dziś kompozycji wyczuwam pewne zgrzyty. Momentami wydaje się nawet trochę dysonansowa. Nie mogę natomiast odmówić jej oryginalności. Tworząc D’Or Karol Jaśkowiak sięgnął po kilka rzadko spotykanych w perfumerii nut. Tym samym nadając całości bardziej awangardowego charakteru. Uznaję to za spory plus. A choć zapach nie do końca mnie do siebie przekonał, to jednak daleki jestem od jego większej krytyki.          

D’Or
Główne nuty: Miód, Biały Oud.
Autor: Karol Jaśkowiak.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia: Może być. (4/7)