L’Artisan Parfumeur – wszystko ma swój początek

Czy zastanawialiście się kiedyś skąd wzięła się tak zwana perfumeria niszowa? Kiedyś nie było przecież podziału na mainstream i niszę. W pewnym momencie zaczęły jednak powstawać marki mające na celu przywrócenie perfumerii jej artystycznego charakteru. A prekursorem tego nurtu była bohaterka dzisiejszego wpisu. L’Artisan Parfumeur. Francuska firma założona w 1976 roku przez Jean’a-François’a Laporte’a. Jak to się jednak stało, że w tak krótkim czasie mała manufaktura przekształciła się w światowego giganta? I czy mimo odniesionego sukcesu pozostała wierna swoim tradycjom? Odpowiedzi na te i inne jeszcze pytanie poszukamy w niniejszym wpisie.

L'Artisan Parfumeur.jpg

Historia L’Artisan Parfumeur rozpoczyna się nieco abstrakcyjnie. Jeden z przyjaciół Jean’a-François’a Laporte’a wybierał się bowiem na bal kostiumowy do słynnego Folies Bergères. I planował przebrać się za banana. Poprosił więc Laport’a, z wykształcenia chemika, aby skomponował dla niego perfumy, który uzupełniałyby jego strój. I tak powstały Bana Banana. Choć w swoim pierwotnym kształcie nigdy nie trafiły one do sprzedaży. Dopiero w 2019 roku, za sprawą Céline Elleny, zapach został zrekonstruowany i na stałe włączony do oferty LAP. Wróćmy jednak do lat 70’. Zachęcony powodzeniem swojej bananowej kompozycji Laporte rozpoczął pracę z kolejnymi nutami, takimi jak grejpfrut czy wanilia. O Francuzie zrobiło się głośno a w kręgach towarzyskich zaczęto nazywać go L’Artisan Parfumeur – artystą perfumiarzem. Prawdziwy rozgłos przyniosły mu zaś zaprezentowane w 1978 roku Mûre et Musc. Perfumy będące połączeniem owocowej nuty jeżyn ze zmysłowością i ciepłem piżma. A już rok później przy paryskiej Rue de Grenelle otwarto pierwszy sklep. Obecnie salony LAP znaleźć zaś można w największych metropoliach świata, takich jak Mediolan, Nowy Jork czy Tokio. Kolejnym ważnym rokiem w historii marki był zaś 1982. Wtedy to bowiem Jean-François Laporte opuścił stworzoną przez siebie firmę i założył kolejną – Maitre Parfumeur et Gantier. Od tamtego czasu L’Artisan Parfumeur kilkakrotnie zmieniła właścicieli. Aż do 2015 roku, kiedy to wraz z Penhaligon’s została nabyta przez hiszpańskiego giganta, grupę Puig. Przez cały ten czas pozostała jednak wierna swojemu stylowi.

L'Artisan Parfumeur.jpg

Ale co takiego wyróżnia L’Artisan Parfumeur od innych marek? W moim odczuciu są to dwie rzeczy. Wspomniane już artystyczne podejście do procesu tworzenia perfum oraz wysoka jakość wykorzystywanych składników naturalnych. Jeśli chodzi o to pierwsze, to marka stara się pielęgnować francuskie tradycje. Jej zapachy są klasyczne i awangardowe zarazem. Zapadają w pamięć. Do tego dochodzi zaś spora swoboda twórcza jaką L’Artisan pozostawia pracującym dla niej perfumiarzom. Dzięki temu, na przestrzeni lat, udało jej się namówić do współpracy takie sławy jak Bertrand Duchaufour, Olivia Giacobetti, Michel Almairac, Anne Flipo czy Jean-Claude Ellena. Jednocześnie, mimo tradycyjnego podejścia do procesu komponowania perfum, marka nie waha się też sięgać po najnowsze technologie. Oprócz wspomnianych Mûre et Musc, do najpopularniejszych perfum w jej ofercie należą natomiast jeszcze L’Eau d’Ambre oraz Premier Figuier. Na mnie bardzo duże wrażenie wywarły zaś inspirowany cyrkiem Dzing! a także orientalne Dzongkha. Warto też dodać, że obecnie w portfolio LAP znajdują się również świece zapachowe oraz żele do kąpieli. A choć ja sam nie mam w swojej kolekcji żadnej kompozycji L’Artisan Parfumeur, to już mój tata jest szczęśliwym właścicielem Timbuktu. A czy Wy posiadacie jakieś perfumy tej niezwykłej marki?