Wood & Spices – kwiatowa niespodzianka

Nie pamiętam już kiedy ostatni raz recenzowałem perfumy Montale. A że kilka zapachów francuskiej marki zrobiło na mnie naprawdę dobre wrażenie, pomyślałem, iż warto sięgnąć po kolejny. Wybór padł zaś na Wood & Spices. Jest to jedna z pierwszych kompozycji stworzonych przez Pierre’a Montale, byłem zatem ciekaw jak się prezentuje. Zwłaszcza, że to właśnie najwcześniejsze dzieła w największym stopniu przyczyniły się do rynkowego sukcesu firmy. Sam zapach jest natomiast inspirowany Indiami i ich olfaktorycznym bogactwem. Brzmi może banalnie, ale temat jest na tyle szeroki, że zainteresowało mnie, które konkretnie aromaty będą motywem przewodnim Wood & Spices. Jeśli Was również to ciekawi, zapraszam do lektury całej niniejszej recenzji.

Z początku Wood & Spices wydały mi się nawet chłodne. W otwarciu tych perfum czuć delikatnie zielonkawą nutę kardamonu. Nadaje on kompozycji jedwabistości. Od samego początku zapach sprawia bowiem wrażenie dość miękkiego. Jednocześnie, całość wydaje się balansować między dwoma biegunami: słodyczą i goryczą. Przy czym w głowie ta ostatnia reprezentowana jest przez gałkę muszkatołową. Muszę jednak stwierdzić, że otwarcie to jedyny etap tych perfum, w którym naprawdę da się wyczuć tytułowe przyprawy. Im więcej czasu mija od aplikacji Wood & Spices na skórę tym bardziej stają się one niewyraźne. W bazie nie ma zaś już po nich śladu. Początek przyprawiono za to jeszcze słodkim lychee i odrobiną bergamotki.

Wood & Spices.jpg

Wspomniałem, że jedną z prominentnych cech recenzowanej kompozycji jest jej słodycz. Już w głowie wyczuć można charakterystyczne, lekko nektarowe ciepło. Jest ono efektem obecności kwiatu pomarańczy w sercu dzieła Montale. Choć dość zaskakująco, składnik ten nie pojawia się w spisie nut. Nie mam jednak wątpliwości, iż odgrywa on tu istotną rolę. Co więcej, sprawia, że Wood & Spices zaczyna nieco kojarzyć mi się z Fleur du Mâle Gaultier’a. Oba zapachy posiadają podobny, miękki i leniwy, charakter. Tyle, że nasz dzisiejszy bohater jest jednak mniej wyrafinowany. Trafiłem też na sporo porównań do Versace – The Dreamer, choć ich akurat zupełnie nie rozumiem. Wracając jednak do serca opisywanego zapachu, to mimo wyraźnych kwiatowych akcentów pozostaje ono dość świeże. Być może jest to efekt deklarowanej na typ etapie wetywerii, choć ja sam akurat jej tu nie czuję. Nie można natomiast mieć wątpliwości, co do obecności drewna sandałowego w składzie Wood & Spices. To właśnie ono odpowiada za kremowy charakter kompozycji. Niestety, nie użyto tu chyba ekstraktu najwyższej jakości. W miarę jak zbliżamy się do bazy, całość pachnie bowiem coraz bardziej syntetycznie. W końcówce znajdziemy zaś sporo sztucznego piżma oraz pewne dymne akcenty wprowadzone do zapachu za sprawą kadzidła. W założeniu powinien też pojawić się oud, jednak podobnie jak wetyweria pozostaje on dla mnie niewyczuwalny.

Przekonajmy się teraz czy pod względem parametrów użytkowych Wood & Spices dorównuje innym dziełom Montale. Jeśli chodzi o projekcję to nie mam wątpliwości, że tak. Jest ona bowiem naprawdę potężna. Już przy niezbyt obfitej aplikacji zapach roznosi się po całym pomieszczeniu, w którym akurat przebywamy. Nasi rozmówcy również nie powinni mieć problemu (eufemizm) z jego wyczuciem. Nieco słabiej prezentuje się natomiast trwałość kompozycji. W moim wypadku wynosiła ona 5-6 godzin. Co teoretycznie nie jest złym wynikiem, weźmy jednak pod uwagę fakt, iż mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.

To jeszcze tylko krótko o flakonie opisywanych dziś perfum. A ten jest jednolicie srebrny. Niemal błyszczy. Co z jednej strony wygląda bardzo dobrze, z drugiej jednak trochę nudno. Odrobinę urozmaicenia wnoszą jedynie wypisane czarną czcionką oznaczenia: zapachu, jego producenta oraz pojemności buteleczki. Ciemne napisy odcinają się na jasnym tle. Jak zawsze uwagę zwraca także charakterystyczny klips z wygrawerowanym na nim logo Montale. Osobiście jestem natomiast zdzwiony wyborem kolorystyki. Według mnie do charakteru kompozycji pasowały by raczej odcienie brązu i pomarańczy.       

Być może nieco zawyżyłem ostateczną ocenę Wood & Spices, wynika to jednak z faktu, iż zapach zbiera sporo komplementów. Choć sam w sobie nie jest specjalnie oryginalny. Swoją estetyką nawiązuje zaś do stylistyki lat 80’ XX wieku. Jest to kompozycja kwiatowo-drzewna (w tej kolejności) o dość uniwersalnym charakterze. Pasować będzie na większość okazji, nie widzę też przeciwwskazań, by używały jej kobiety. Po oficjalnym spisie nut spodziewałem się czegoś bardziej męskiego. Wydaje mi się, że mankamentem jest również nie najlepsza jakość użytych składników, co uwidacznia się zwłaszcza w bazie recenzowanych perfum. Poza tym jednak kompozycja ma raczej przyjemny aromat i nie budzi kontrowersji. Zachęcam też do samodzielnego wyrobienia sobie zdania na jej temat.

Wood & Spices
Główne nuty: Drewno sandałowe, Kwiat pomarańczy.
Autor: Pierre Montale.
Rok produkcji: 2005.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)