Monsieur de Givenchy – nowe szaty pana G.

Przy okazji dzisiejszego wpisu dość mocno cofniemy się w czasie. Zapach będący bohaterem niniejszej recenzji powstał bowiem w 1959 roku. Wtedy to Francis Fabron skomponował Monsieur de Givenchy – pierwsze męskie perfumy francuskiego domu mody. Z tym, że obecnie tamto pachnidło nie jest już dostępne. Paryska marka oferuje nam zaś jego uwspółcześnioną wersję. Zaprezentowaną światu w 2007 roku w ramach kolekcji Les Parfums Mythiques. Natomiast jako, że nie miałem nigdy okazji poznać oryginału, to w dzisiejszym wpisie nie będę się odnosił do różnić między oboma wersjami. Postaram się za to jak najlepiej zrecenzować to, co obecnie oferuje nam Givenchy.

Read More

L’Île au Thé – filiżanka zieleni

O recenzji, którą przygotowałem na dziś można by powiedzieć, że jest mocno spóźniona. Już kilka lat temu dysponowałem bowiek pokaźną próbką L’Île au Thé. Wpis jednak nie powstał, a ja sam nie pamiętam już nawet czemu. Na szczęście, co się odwlecze, to nie uciecze. I tak, tekst poświęcony stworzonej przez Isabelle Doyen i Camille Goutal w 2015 roku kompozycji trafia w końcu na bloga. A jest o czym pisać. Perfumy te inspirowane są bowiem południowokoreańską wyspą Jeju. Którą odwiedziłem w 2016 roku. I to właśnie podczas tamtego wyjazdu zdecydowałem się założyć Agar i Piżmo. Pojawia się więc odrobina nostalgii. Natomiast sama wyspa jest popularnym kierunkiem wśród nowożeńców, słynie zaś z plantacji zielonej herbaty. Domyślacie się więc już chyba jaka nuta będzie przewodnią dla dzieła francuskiej marki?

Read More

Silhouette – pora na przygodę

Nasz dzisiejszy bohater, Silhouette, to ostatnie z perfum z kolekcji Provenence Tales od Rouge Bunny Rouge, których jeszcze nie zrecenzowałem. Czas zatem by uzupełnić ten brak. Tym bardziej, że udało mi się zaopatrzyć w całkiem sporych rozmiarów próbkę. Sam opis zapachu również mnie jednak zaintrygował. Mowa w nim, iż dzieło Nathalie Lorson stanowi hymn do talentu artystycznego. Co już brzmi ciekawie. Ciąg dalszy wskazuje zaś zmysłowy i duchowy charakter prezentowanego pachnidła. Jak również bijącą od niego harmonię. A wszystko to w całkowicie współczesnym wydaniu. I choć rzadko kiedy daję się zwieść tego typu kwiecistym zapowiedziom, to jednak lubię, gdy pobudzają one moją wyobraźnię. A w przypadku Silhouette tak właśnie się stało.   

Read More

Prezent dla niej – La Fille de Berlin

Królowa kwiatów – tym mianem w wielu kręgach kulturowych określa się różę. Nie może zatem dziwić fakt, że jej aromat jest niezwykle popularny w perfumerii. Z tym, że jego postrzeganie może się nieco różnić. Na przykład w krajach arabskich róża niezwykle często pojawia się w pachnidłach dla mężczyzn. Również nasz dzisiejszy bohater – La Fille de Berlin (fr. Dziewczyna z Berlina) marki Serge Lutens – jest zapachem oficjalnie dedykowanym zarówno paniom jak i panom. Ponieważ jednak w kulturze Zachodu róża ma zdecydowanie bardziej kobiece konotacje, zdecydowałem się włączyć niniejszy wpis do cyklu Prezent dla niej. Tym bardziej, że również oficjalna strona SL wspomina o niezwykłej kobiecości emanującej od recenzowanych perfum. Zachęcam zresztą do obejrzenia promującego je spotu reklamowego. Póki co skupmy się jednak na samym aromacie La Fille de Berlin.

Read More

MYSLF – syntetyczny słodziak

Marka Yves Saint Laurent nie często zaszczyca nas premierami nowych męskich zapachów. Poprzedni, Y pojawił się na rynku w 2017 roku. Minęło zatem sześć lat, by zadebiutować mogły MYSLF. Zeszłoroczna premiera tej kompozycji nie obeszła się bez echa. Szczególnie, że jej wykonanie powierzono Christophe’owi Raynaud, twórcy między innymi Scandal Pour Homme od Jean-Paul’a Gaultier’a i Joop! – Wow! oraz współautorowi kultowych 1 Million. Sam zapach ma nam natomiast pozwolić w pełni wyrazić siebie. A także odzwierciedlać współczesną męskość. I w sumie hasło My scent, MYSLF nawet mi się podoba. Przekonajmy się jednak czy warto było czekać.

Read More

Sylwetki twórców – Jean-Louis Sieuzac

Dziś w cyklu Sylwetki twórców spotkanie z kolejnym słynnym kompozytorem perfum. A mowa o Jean-Louis’ie Siezac’u, autorze takich klasyków jak Yves Saint Laurent – Opium czy Fahrenheit i Dune Dior’a. Człowieku, który w latach 80’ i 90’ XX wieku walnie przyczynił się do wzrostu popularności pachnideł takich marek jak Hermès czy obie wyżej wymienione.  I którego wizjonerstwo oraz bezkompromisowość na zawsze zapisały się w historii współczesnej perfumerii. Dodatkowo, mimo iż największe sukcesy święcił ponad trzy dekady temu, Sieuzac nadal pozostaje aktywny w branży, współpracując choćby z tureckim brandem Nishane. Którego niezwykłe zapachy mam nadzieję zawitają w końcu na Agar i Piżmo. Dziś skupmy się jednak w stu procentach na francuskim twórcy…

Read More

Fat Electrician – ballada o przemijaniu

Perfumy Etat Libre d’Orange często posiadają naprawdę intrygujące inspiracje. Nie inaczej jest w przypadku naszego dzisiejszego bohatera, czyli Fat Electrician z 2009 roku. Ten, skomponowany przez Antoine’a Maisondieu, zapach opowiadać ma nam zaś o ulotności piękna. Natomiast by nieco uwypuklić to zjawisko francuska marka posłużyła się pewną metaforą. W materiałach promocyjnych znaleźć można bowiem historię mężczyzny, który za sprawą swojej urody w młodości był bożyszczem kobiet. A skończył jako gruby elektryk. Smutne i jakby prawdziwe? Cóż, ELd’O lubi prowokować. Także do głębszej refleksji. Jednocześnie zastanawiać się też można w jaki sposób przełożyć tego typu opowieść na zapach? Zobaczmy jakie rozwiązanie znalazł na to Antoine Maisondieu.   

Read More

Eau de Guerlain – ponadczasowa świeżość

Guerlain to jedna z marek, których perfumy testuję najczęściej. A wynika to miedzy innymi z faktu, iż mimo (co do zasady) mainstreamowego charakteru, cechują się one wysoką jakością wykonania. Utrzymaną na przestrzeni lat oraz niejednokrotnie mimo reformulacji danego zapachu. To ostatnie dotyczy zaś w szczególności starszych pachnideł. Takich jak nasz dzisiejszy bohater. Czyli Eau de Guerlain z 1974 roku. Kompozycja stworzona przez samego Jean-Paul’a Guerlain’a. Swoim charakterem nawiązująca do tradycyjnych wód kolońskich i z tego względu dedykowana zarówno panom jak i paniom. Przekonajmy się zatem jak dobrze zestarzały się te perfumy.  

Read More

South Bay – być jak Sonny Crockett

Ostatnio znów zatęskniłem za latem. A wyrazem tej tęsknoty były testy kilku perfum o zdecydowanie słonecznym klimacie. W tym South Bay od The Different Company. Jest to kompozycja powstała w 2013 za sprawą Émilie Coppermann, która dla francuskiej marki stworzyła jeszcze kilka innych pachnideł. Wchodzących, tak jak i nasz dzisiejszy bohater, w skład kolekcji L’Espirit. Sam zapach opisywany jest natomiast jako intensywnie świetlisty, z drzewną strukturą. Jeszcze przed przystąpieniem do testów, z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć jednak można, że odnajdziemy w nim również cytrusy. Ale zanim o nutach, to jeszcze krótko o inspiracji. A tą jest Miami na Florydzie. South Bay, South Beach, Palm Beach i dzielnica Art Deco. Bez zbędnej zwłoki przekonajmy się zatem jak to wszystko pachnie.    

Read More

Tar – czarny jak… miasto

Comme des Garçons to marka słynąca z dużej oryginalności. Zarówno jeśli chodzi o odzież, jak i perfumy. Na przykład zapachy wchodzące w skład linii Series 6 Synthetic tworzone były z myślą o tym, by nie używać naturalnych składników. Zaś wśród powstałych w ten sposób kompozycji znalazło się Tar autorstwa Nathalie Feisthauer. Pachnidło z 2004 roku dedykowane kierowcom samochodów. W jego opisie przeczytać bowiem możemy o aromacie rozgrzanego asfaltu, wyziewach z rury wydechowej oraz papierosowym dymie. Brzmi naprawdę nietuzinkowo. Co ciekawe, na Agar i Piżmo pojawiła się już jednak recenzja jednych perfum japońskiej marki, w których pojawia się nuta asfaltu. A mowa o Serpentine. Zobaczymy więc czym różnią się od nich Tar.   

Read More