Ambre Sultan – niech żyje ambra!
Dziś na blogu mam przyjemność przedstawić jedne z ulubionych perfum w mojej kolekcji (o ile nie w ogóle). Mowa o Ambre Sultan. To od nich zresztą zaczęła się moja przygoda z perfumerią niszową i słabość do Serge’a Lutens’a. Niewielka ilość zaaplikowana przelotnie na nadgarstek wystarczyła, bym zdał sobie sprawę, że mam do czynienia z zapachem jak żaden inny. Kompozycja ta wpisuje się zresztą w jakże lubianą przeze mnie stylistykę Orientu. Co ciekawe, oficjalna strona marki nie określa jednak Ambre Sultan jako orientalnej, ale jako w połowie arabską a w połowie lutensowską. Brzmi intrygująco, prawda? Niemniej, muszę przyznać, że upłynęło trochę czasu nim nabyłem własny flakon tych perfum. Dziś mogę jednak powiedzieć, że naprawdę dobrze znam dzieło Christopher’a Sheldrake’a. Bez zbędnej zwłoki zapraszam zatem do lektury niniejszej recenzji!
Read More