Himalaya – w najwyższych górach świata

Dziś na Agar i Piżmo znów gości brytyjska marka Creed. A dzieje się tak za sprawą perfumerii Arcadia ze Szczecina, która sprezentowała mi niewielką próbkę perfum o nazwie Himalaya. Kompozycji zainspirowanej - jak już się pewnie domyśliliście – najwyższym łańcuchem górskim na Ziemi. A konkretniej, wyprawą jaką Oliver Creed odbył do Tybetu. A zatem spodziewałbym się czegoś odważnego i z pazurem. Zresztą oficjalna strona marki również wspomina o przygodowym charakterze zapachu, jego świeżości oraz surowości. Ciekawi czy i ja podobnie postrzegam Himalaya? Jeśli tak to zachęcam do lektury dalszej części niniejszej recenzji.

Read More

Daarej pour Homme – arabski romans

Jakiś czas temu zachęcony pozytywnymi recenzjami zakupiłem w ciemno flakon Rasasi - Daarej pour Homme. Ryzyko było niewielkie, bo cena tych perfum jest naprawdę niska. Dodatkowo, kiedyś w podobny sposób nabyłem buteleczkę Tasmeem Men i do tej pory nie żałuję. Szczególnie, że także przygoda z La Yuqawam pour Homme miała zdecydowanie pozytywny przebieg. Jeśli zaś chodzi o bohatera dzisiejszego wpisu, to w Internecie znalazłem sporo porównań do dyskontynuowanego Valentino – V pour Homme. I tylko wzmocniły one moją chęć poznania Daarej. Podobnie jak i opis na oficjalnej stronie arabskiej marki, określający zapach jako flirciarski, romantyczny i uwodzicielski. Dla mnie takie natężenie przymiotników o miłosnych konotacjach wręcz domaga się weryfikacji!

Read More

Nightflight – na skraju nocy

W dzisiejszym wpisie cofamy się do lat 90’ XX wieku. A konkretnie do roku 1992. Wtedy to bowiem miejsce miała premiera Joop! – Nightflight. Perfum będących bohaterami niniejszej recenzji. Zapachu mającego przywoływać tajemniczość i magię rozgwieżdżonej nocy. Brzmi naprawdę poetycko. Ale wszyscy wiemy jak to jest ze sloganami reklamowymi. Niemniej, biorąc pod uwagę fakt, że autorem kompozycji jest sam Pierre Bourdon, moje oczekiwania były spore. Tym bardziej, że stylistyka lat 90’ również jest mi bardzo bliska. Przekonajmy się zatem czy Nightflight spełnił pokładane w nim nadzieje.

Read More

Uwaga, klasyk! – Habit Rouge

Dzisiejszy wpis jest dla mnie na swój sposób wyjątkowy. Habit Rouge (fr. czerwona marynarka) to bowiem jedne z tych klasycznych perfum męskich, które zawsze pragnąłem poznać. Niemal wszystkie opinie, jakie czytałem na temat dzieła Jean-Paul Guerlain były co najmniej entuzjastyczne. I dlatego właśnie trochę bałem się spotkania z tą kompozycją. Obawiałem się czy rzeczywistość sprosta moim rozdmuchanym oczekiwaniom. A także czy, mimo reedycji, zapach stworzony w 1965 roku (a więc ponad pół wieku temu) nie okaże się jednak jakimś antykiem. Owszem, pięknym, ale całkowicie nieprzystającym do dzisiejszych standardów i zupełnie nienoszalnym. Niemniej, już teraz mogę zdradzić, że tak się nie stało. Ale po więcej szczegółów zapraszam do lektury całej recenzji.

Read More

1# Nota di Viaggio (Rite of Passage) – podwieczorek nad Bosforem

Bohater dzisiejszego wpisu 1# Nota di Viaggio (Rites of Passage) to chronologicznie pierwsze perfumy włoskiej marki Meo Fusciuni. Stanowią zaś część mini-kolekcji Notatki z podróży zainspirowanej trzema wyprawami po świecie, jakie niegdyś odbył Giuseppe Imprezzabile. I tak, wraz z 1# wyruszamy do Istambułu. W tureckiej stolicy zwiedzimy zaś zarówno pełne przypraw bazary jak i wypełnione aromatycznym dymem świątynie. W trakcie naszej wędrówki doświadczymy zaś wewnętrznej metamorfozy. Ciekawi, co z tego wszystkiego wyniknie? Bo ja bardzo!

Read More

Monsieur – drzewna ósemka

Choć pierwszą recenzją perfum Pierre’a Guillaume’a, jaką opublikowałem na Agar i Piżmo była ta poświęcona Liqueur Charnelle, to jednak pierwszym jego dziełem, które poznałem był Monsieur. Ale tekst na jego temat jakoś ciągle odwlekał się w czasie. W końcu jednak zebrałem się w sobie i usiadłem do pisania. A jest o czym. Rzadko bowiem spotyka się kompozycje takie jak ta. Drzewne od początku do końca. Wszystkie osiem nut tworzących Monsieur ma bowiem właśnie taki rodowód. Choć dominuje jedna. Ale o tym za chwile. Sam zapach inspirowany jest bowiem górami Owernii. Ich skalistymi szczytami, bystrymi strumieniami, pięknymi wodospadami i bujną roślinnością. Ale przede wszystkim panującą tam harmonią. I to właśnie do niej tworząc recenzowane perfumy najbardziej dążył Pierre Guillaume.

Read More

Diamonds for Men – diamenty to najlepszy przyjaciel… mężczyzny?

Od dłuższego czasu nie recenzowałem żadnych perfum Armani. Choć bohatera dzisiejszego wpisu – Diamonds for Men poznać chciałem już dawno. Przede wszystkim ze względu na dość nietypowy, jak na mainstream, wybór głównego bohatera zapachu. O nim jednak w dalszej części. Oprócz niego zaintrygowała mnie bowiem także nazwa kompozycji. Diamenty zdecydowanie bardziej kojarzą mi się z kobietami niż z mężczyznami. Zresztą o tym, że są najlepszymi przyjaciółmi tych pierwszych śpiewała sama Marilyn Monroe (w filmie Mężczyźni wolą blondynki). Skąd więc taka nazwa opisywanego dziś zapachu? Oficjalna strona włoskiej marki wspomina coś o charyzmie oraz naturalnej pewności siebie. Sprawdźmy jednak jak autor Diamonds for MenJacques Cavalier przełożył te zapewnienia na język perfum.

Read More

Black Afgano – w palarni opium

Dziś na blogu jedne z tych perfum, które mimo niszowego rodowodu zdołały przebić się do świadomości szerszego grona odbiorców. A mowa o Black Afgano. To zresztą dzięki tej kompozycji w ogóle usłyszałem o Alessandro Gualtieri’m i Nasomatto. Część z Was może się jednak zastanawiać czemu recenzowany dziś zapach zawdzięcza rozgłos, jaki towarzyszy mu od czasu premiery. Odpowiedź jest tyleż prosta, co zaskakująca. Black Afgano to bowiem perfumy, które swoim aromatem imitować mają najlepszej jakości haszysz. Założenie kontrowersyjne i intrygujące zarazem. Nie traćmy jednak czasu i przekonajmy się jak w rzeczywistości pachnie to najsłynniejsze z dzieł Gualtieri’ego.

Read More

Orris Tattoo – 50 twarzy irysa

Dzięki perfumerii Arcadia na bloga powracają dziś perfumy Parle Moi de Parfum. Tym razem miałem jednak możliwość samodzielnie zdecydować, który zapach chciałbym przetestować. A mój wybór natychmiast padł na Orris Tattoo. Irysowy aromat zalicza się do moich ulubionych i byłem naprawdę ciekaw w jaki sposób w swoim dziele przedstawił go Michel Almairac. Szczególnie, że oficjalna strona francuskiej marki określa tę kompozycję mianem hołdu oddanemu irysowi. A także uniwersalnego symbolu i niewidzialnego tatuażu, dającego opór upływowi czasu. Zaznacza też, że głównym punktem skupienia jest tu korzeń tytułowej rośliny. I mam nadzieję, że jesteście już choć trochę tak podekscytowani jak ja.

Read More

Nuit d’Issey – noc, co dniem się stała

Po całkiem udanej przygodzie z L’Eau d’Issey Pour Homme postanowiłem ponownie sięgnąć po perfumy japońskiej marki. Mój wybór padł zaś na Nuit d’Issey. Zapach, jak sama nazwa wskazuje, inspirowany nocą. Jej hipnotycznym pięknem i tajemniczością. Jednocześnie kompozycja ta ma napełniać mężczyznę nieodpartą siłą przyciągania. Domyślam się, że chodzi tu o przyciąganie potencjalnej partnerki a nie opiłków żelaza, jednak nigdzie nie jest to do końca sklaryfikowane. Autorami tego, mającego swoją premierę w 2014 roku, magnetycznego cudu są zaś Dominique Ropion oraz Loc Dong. A zatem, wbrew lekko drwiącej narracji, spodziewać się możemy naprawdę porządnego kawałka perfumeryjnej sztuki.

Read More