Pomegranate Noir – soczysta przyjemność

O perfumach Jo Malone pierwszy raz usłyszałem przy okazji wpisu o… Tom Ford – Noir. Ktoś porównał bowiem tę kompozycję do Pomagranate Noir. A że jestem bardzo dużym miłośnikiem pierwszej, wiedziałem, że muszę poznać i drugą. I tak na bloga trafia dziś recenzja Czarnego Granatu. Zapachu określanego jako mroczny i tajemniczy. A przy tym posiadającego wyraźnie egzotyczny charakter. Nie raz już wspominałem, że nie przepadam za owocowymi perfumami, jednak mimo to postanowiłem dać dziełu Beverley Bayne szansę. Zaintrygowała mnie właśnie niezbyt popularna w perfumerii nuta granatu, wokół której Angielka zbudowała swój zapach. Ale czy udzielony przeze mnie kredyt zaufania został spłacony? Przekonajcie się sami czytając niniejszą recenzję.

Read More

Five O’Clock au Gingembre – herbatka z prądem

Serge Lutens do zdecydowanie jedna z moich ulubionych marek perfum. A spotkania z jej kompozycjami zawsze wywołują u mnie dreszczyk emocji. Nie inaczej było przed rozpoczęciem testów Five O’Clock au Gingembre – zapachu będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. Powstałe w 2008 roku perfumy zainspirowane zostały wizją herbatki w pałacu Buckingham. Osobiście niezbyt przepadam za aromatem herbaty, byłem więc ciekaw w jaki sposób temat ten został tu przedstawiony. Szybki rzut oka na oficjalny spis nut pozwolił mi się zaś zorientować, że stworzony przez Christopher’a Sheldrake’a zapach utrzymany będzie w klimacie gourmand. Po więcej szczegółów zapraszam jednak do lektury całego wpisu.

Read More

Sylwetki twórców – Ralf Schwieger

Do tej pory na blogu pojawiały się niemal wyłącznie sylwetki perfumiarzy z Francji. Wyjątkiem w tej grupie jest jedynie Alberto Morillas. Dziś natomiast czas na twórcę zza naszej zachodniej granicy. A mowa oczywiście o Ralfie Schwiegerze. Autorze nagrodzonego FiFi Award Orange Sanguin. Ale w swoim dorobku Niemiec ma jeszcze wiele innych świetnych pachnideł, takich jak choćby Hermès – Eau des Marveilles, Baby Doll od YSL czy Lipstick Rose z kolekcji Frédéric’a Malle. Do tej pory na Agar i Piżmo pojawiły się zaś recenzje takich jego zapachów jak Figuier Ardent i Cédrat Enivrant (oba Atelier Cologne) oraz Iris Nazarena amerykańskiej marki Aedes de Venustas. Tym bardziej zachęcam więc do zapoznania się z krótką biografią niemieckiego twórcy.

Read More

Seville a l’Aube – poranek w Andaluzji

Jakiś czas temu pomyślałem, że czas, by znów sięgnąć po perfumy L’Artisan Parfumeur. A ponieważ mój termometr pokazywał prawie trzydzieści stopni Celsjusza, zdecydowałem się zamówić próbkę Seville a l’Aube (fr. Sewilla o brzasku). Kompozycję inspirowaną pewnym romansem, który Danyse Beaulieu, autorka The Perfume Lover, przeżyła podczas Wielkiego Tygodnia w stolicy Andaluzji. Kompozycję, w której woń dopiero rozkwitających kwiatów pomarańczy miesza się z aromatem niesionych w procesjach świec. I której autorem jest sam Bertrand Duchafour. Można więc spodziewać się zapachu co najmniej nietuzinkowego. A jak jest w rzeczywistości? I czy Seville a l’Aube to perfumy, z którymi chciało by się mieć romans? A może związać się z nimi na dłużej? Przekonajcie się sami.

Read More

Papyrus Oud – oud faraona

Za sprawą szczecińskiej perfumerii Arcadia miałem ostatnio okazję testować Papyrus Oud. Perfumy z oferty Parle Moi de Parfum, skomponowane przez samego Michel’a Almairac’a. A choć osobiście jestem umiarkowanym fanem drewna agarowego to zainteresował mnie tytułowy papirus. A moje myśli natychmiast pobiegły w stronę Starożytnego Egiptu. Tyle że prezentowany dziś zapach w założeniu stanowić ma pomost między przeszłością a przyszłością. Łączyć tradycje wschodu z kulturą zachodu. Na oficjalnej stronie marki padają nawet porównania do widoku na Nil ze szczytu wieży Eiffel’a czy orientalnym pałacu w centrum londyńskiego Hyde Park’u. Samo to wystarczyło bym skusił się na testy. A przecież dostajemy jeszcze informację, że dzieło Parle Moi de Parfum to nowa reinkarnacja kultowego Gucci pour Homme z 2003 roku. Czy można chcieć czegoś więcej?

Read More

Un Jardin après la Mousson – tropikalna mżawka

Un Jardin après la Mousson (fr. ogród po monsunie) to trzecie perfumy z ogródkowej serii Hermès’a, jakie trafiają na Agar i Piżmo. Choć w rzeczywistości to właśnie je poznałem jako pierwsze. Czemu więc tak długo zwlekałem z recenzją? Sam nie wiem. Chyba po prostu czekałem na dobry moment. A że w tym roku sierpień w Gdańsku był naprawdę gorący, pomyślałem, że przyda się sięgnąć po zapach, który przyniesie orzeźwienie. A za taki właśnie uważam dzieło Jean-Claude’a Elleny. Po za tym od mojego ostatniego spotkania z Hermès’em minęło już trochę czasu. Czas był więc najwyższy by tę znajomość odświeżyć. Dosłownie.

Read More

Solo – szukając siebie

Dziś na Agar i Piżmo debiutuje Loewe. Hiszpańska marka słynąca przede wszystkim z wyrobu galanterii skórzanej. W jej ofercie obecne są jednak także perfumy. Na przykład bohater dzisiejszego wpisu – Solo. Kompozycja stworzona w 2004 roku przez trio: Carlos Benaim, Laaurent Le Guernec i Emilio Valeros. Szczególnie nazwisko tego pierwszego (Eternity for Men) zasługuje tutaj na uwagę. Tym razem będziemy zaś mieli okazję sprawdzić jak, wspólnie z kolegami, poradził sobie z tematem perfum orientalnych. Za takie bowiem uchodzą Solo. Jeśli jednak jesteście ciekawi szczegółów, zapraszam do lektury całej recenzji.

Read More

L’Oblìo – zapaść w błogi sen

Włoskie słowo l’oblìo oznacza po polsku zapomnienie. Jednocześnie jest ono także nazwą perfum, których recenzja trafia dziś na Agar i Piżmo. I jest to już trzeci zapach Meo Fusciuni, który mam okazję testować. Inspiracja do jego skomponowania była jednak mocno nietypowa. Giuseppe Imprezzabile chciał bowiem stworzyć perfumy, które swoim aromatem oddawałyby uczucie ulgi towarzyszące zapomnieniu. Głęboki spokój i równowagę. Wewnętrzne wyciszenie. Ale jak przedstawić tego typu doznania przy pomocy substancji zapachowych? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Przekonajmy się jednak jaki sposób znalazł na to włoski perfumiarz. I czy L’Oblìo nie okaże się przypadkiem kompozycją, o której sami chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.

Read More

Patchouli – do odważnych świat należy

Nie pamiętam już kiedy pierwszy raz zetknąłem się z wonią paczuli. Doskonale pamiętam jednak, że już wtedy wydała mi się nieprzyjemna i raczej odrzucająca. I do dziś zaliczam jej aromat do najtrudniejszych nut w perfumerii. A jednak wciąż szukam perfum z tą rośliną w temacie. Jakiś czas temu poszukiwania te przywiodły mnie zaś do bohatera dzisiejszego wpisu. A jest nim Patchouli autorstwa Lorenzo Villoresi’ego. Kompozycja ta powstała w 1996 roku i uchodzi za jedną z ciekawszych w ofercie włoskiej marki. Swoim zapachem przywodzić ma zaś na myśl pokryte bujną zielenią dżungli tropikalne wyspy. A zatem siłą rzeczy moje skojarzenia pobiec musiały w kierunku Ermenegildo Zegna – Javanese Patchouli. Ale czy słusznie?

Read More

Burberry for Men – angielska opowieść

Dziś na bloga trafiają jedne ze sztandarowych męskich perfum Burberry. A konkretnie Burberry for Men. Choć przez pewien czas nazywały się London for Men. Zmieniono to dopiero trochę przed premierą obecnych London for Men a więc w 2005 roku. A skoro już jesteśmy przy datach, to bohater niniejszego wpisu na rynku zadebiutował w 1995 roku. Jego autorem jest zaś sam Michel Almairac. Jeśli natomiast zajrzymy na oficjalną stronę brytyjskiej marki to odnajdziemy ten zapach w sekcji Classics. A także dowiemy się, że jest świeży i energetyzujący. Ale czy faktycznie?

Read More